Maria Szarapowa jest aktualnie 173. tenisistką rankingu WTA. Tak niska pozycja nie zagwarantowała jej miejsca w głównej drabince rozpoczynającego się 26 sierpnia wielkoszlemowego US Open (lista zgłoszeń została zamknięta w ubiegłym tygodniu). Jedyną nadzieją dla Rosjanki, aby w Nowym Jorku zagrać bez kwalifikacji, jest dzika karta od organizatorów.
Chris Evert jest jednak przeciwna takiemu rozwiązaniu. - Organizatorzy US Open nie powinni przyznawać Szarapowej dzikiej karty - powiedziała na antenie CNN 18-krotna mistrzyni wielkoszlemowa w singlu.
Evert nie przekonuje argument, że Szarapowa to zwyciężczyni US Open z 2006 roku i zarazem ulubienica miejscowej publiczności. Rosjanka w Nowym Jorku jest popularniejsza nawet od Sereny Williams.
- Moim zdaniem w Wielkim Szlemie nie powinno przyznawać się jej dzikich kart. Myślę, że jeżeli Maria wystąpi w kwalifikacjach, to je przejdzie. A to pomoże jej w głównej drabince - stwierdziła 62-letnia Amerykanka.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO) (WIDEO)
Przypomnijmy, że od kwietnia, kiedy to Szarapowa wróciła do rozgrywek po zawieszeniu za wykrycie w jej organizmie meldonium, nie wystąpiła w ani jednym turnieju wielkoszlemowym. Organizatorzy Rolanda Garrosa nie przyznali jej dzikiej karty, natomiast w Wimbledonie miała zagrać w kwalifikacjach, ale wycofała się z powodu kontuzji lewej nogi.
Szarapowa przed US Open ma wystąpić w dwóch turniejach - w Stanford (31 lipca - 6 sierpnia) i Toronto (7-13 sierpnia). W obu dzięki... dzikim kartom.
- Turnieje WTA funkcjonują na nieco innych zasadach. Mają inny status niż Wielkie Szlemy. Jeśli organizatorzy tych imprez chcą, to mogą przyznawać jej dzikie karty - dodała Evert.
Zaraz się wypowie tysiąc osób...