- Gdyby to nie był Wrocław, pewnie nawet nie wyszedłbym do finału. Czułem potworny ból w nodze. Praktycznie nie mogłem biegać. Nie mogłem jednak zawieść nadkompletu kibiców, rodziny i znajomych, którzy zasiedli w hali Orbita. Austriak Juergen Melzer to profesor i bezbłędnie wykorzystał moje problemy zdrowotne - wspomina Michał Przysiężny w rozmowie z dziennikarzem Andrzejem Gliniakiem z portalu tuwroclaw.com
- Kilka tygodni później już leżałem w klinice doktora Jacka Jaroszewskiego w Poznaniu. Przeszedłem operację tzw. pięty Haglunda. To jałowa martwica guza piętowego, zlokalizowanego na kości piętowej, która powoduje ból podczas poruszania się. Mam nadzieję, że to już koniec moich problemów i będę mógł wreszcie bezboleśnie rozegrać kilka meczów z rzędu. Po niemal ośmiu miesiącach przerwy znowu wracam do gry - dodał polski tenisista.
Przysiężny jest obecnie notowany na 409. miejscu w rankingu ATP, ale wierzy, że może jeszcze wiele osiągnąć na zawodowych kortach. - Jeśli tylko omijać mnie będą kontuzje, to nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Tenis bardzo się zmienił. Kiedyś po trzydziestce trzeba było poważnie myśleć o przejściu na emeryturę. Teraz można pograć znacznie dłużej, nie mówiąc o grze deblowej, gdzie najlepsi na świecie liczą sobie nierzadko 40 albo i więcej lat. Liczę, że jeśli omijać mnie będą kontuzje, to przez kolejne dwa czy trzy lata mogę jeszcze pograć w singla na wysokim poziomie. Liczę na powrót do pierwszej setki. Potem z pewnością spróbuję swoich sił w grze podwójnej - wyznał mieszkający i trenujący we Wrocławiu zawodnik.
O treningach Polaka z Rogerem Federerem i Novakiem Djokoviciem, największych kortowych sukcesach oraz pasjach można przeczytać na portalu tuwroclaw.com.
ZOBACZ WIDEO Juventus prowadził 2:0, ale tylko zremisował z Atalantą Bergamo. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Ciesze się, że ma ambicje, i że mówi o deblu. Zawsze twierdziłem, że w deblu może osiągnąć więcej niż w singlu.