Na początek pracowitej środy, wczesnym popołudniem lokalnego czasu, Novak Djoković rozegrał mecz z Dominikiem Thiemem w ramach pokazowego turnieju Kooyong Classic. Dla Serba był to pierwszy pojedynek od czasu Wimbledonu po pięciomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją łokcia. Wygrał 6:1, 6:4, a po spotkaniu powiedział: - To był znakomity początek. Czułem się bardzo dobrze na korcie. Nie mogłem przestać się cieszyć. To wielka radość, ponieważ sport jest dla mnie pasją, której bardzo mi brakowało.
Z kolei wieczorem przystąpił do rywalizacji w pokazówce Tie Break Tens w Melbourne. W turnieju, w którym mecze są rozgrywane w formule super tie breaka (do dziesięciu wygranych punktów) przegrał 6-10 z Lleytonem Hewittem. Ale i tak był zadowolony. - Lleyton nie gra od dwóch lat, ale powiedziałem mu, że powinien wrócić. Naprawdę uważam, że dałby sobie radę w rozgrywkach.
Uwagę widzów przykuwała nie tylko gra Djokovicia, ale także jeden z elementów jego garderoby. Serb pojawił się na korcie z założonym na prawej ręce białym ściągaczem. Nie chciał jednak wyjawić, czy to rodzaj zabezpieczenia kontuzjowanego łokcia. Ze śmiechem nawiązał za to do Nicka Kyrgiosa, który ze ściągaczem na prawej ręce występuje od kilku lat. - Serwując, czułem się jak Kyrgios. Teraz znam jego sekret - zażartował.
Te dwa pojedynki miały dać Djokoviciowi odpowiedź na pytanie, czy jest gotowy do gry w rozpoczynającym się w poniedziałek wielkoszlemowym Australian Open. I wszystko wskazuje, że tak. - Cieszę się, że znów byłem po korcie. Minęło sporo czasu od mojego ostatniego występu. Wspaniale było grać bez bólu. To był dla mnie fantastyczny test, aby się przekonać, gdzie jestem, oraz czy to, co zrobiliśmy, działa. I działa całkiem nieźle - mówił.
- Na tę chwilę mogę powiedzieć, że wystąpię w Australian Open. Pozostało mi jeszcze cztery-pięć dni na przygotowania. Mam nadzieję, że dzięki Bożej łasce wszystko będzie dobrze - dodał.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Upadek trenera i żarty w Legii
[color=#000000]
[/color]
Rękaw à la Kyrgios/Raonic na ramieniu to jedno, ale naj Czytaj całość