Sprawa ciągnie się już od ponad pół roku. Wiktoria Azarenka nie grała w tenisa od Wimbledonu, kiedy ujawniono, że dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa walczy o prawo do opieki nad synem Leo z Billym McKeague'em. Jej były partner miał zabrać dziecko do Kalifornii, a tamtejszy sąd uznał, że chłopczyk nie może opuszczać terytorium stanu aż do czasu zakończenia sprawy.
Białorusinka rozpoczęła walkę o odzyskanie syna. Poleciała do Izraela i wynajęła znanego prawnika, który postarał się, by sprawę rozstrzygał sąd w Mińsku. Portal TMZ dowiedział się, że właśnie nastąpił ważny zwrot. Sąd w Kalifornii uznał bowiem, że sprawa nie podlega jurysdykcji organów sądowych zarówno w tym stanie, jak i na terenie całego USA.
McKeague ma jeszcze trzy tygodnie na złożenie apelacji. Jeśli będzie ona nieskuteczna, to wyrok w sprawie ogłosi sąd w Mińsku, a ten pierwotnie przyznał prawo do opieki nad dzieckiem matce. Azarenka chce jak najszybciej zakończyć postępowanie i skupić się na tenisie. Dwukrotna mistrzyni Australian Open pragnie ułożyć sobie przyjacielskie stosunki z byłym partnerem i dać mu możliwość widywania syna.
ZOBACZ WIDEO Nowa rola Dawida Celta. "To wielki zaszczyt i wyróżnienie"