Sprawa dotyczy kontroli dopingowych, które były przeprowadzane na Amerykance mimo iż tenisistka cierpi na kompleksowy zespół bólu regionalnego (CRPS). Z tego względu notowana obecnie na 83. miejscu w rankingu WTA Madison Brengle źle znosiła nakłucia strzykawek podczas pobierania krwi. Zawodniczka poprosiła, aby odpowiednie badania były wykonywane w inny sposób, ale jej prośba została przez władze ITF zignorowana.
Kompleksowy zespół bólu regionalnego został u niej zdiagnozowany w listopadzie 2016 roku. Wykonywane pobieranie krwi powodowało ból, opuchliznę oraz sińce. Brengle nie mogła normalnie grać w tenisa, ponieważ znacznie spadła siła jej serwisu. Z powodu problemów zdrowotnych rezygnowała ze startów lub kreczowała (m.in. w meczu I rundy US Open 2016), a to spowodowało jej spadek w światowym rankingu. Dopiero w lipcu 2017 roku ITF uznała niezależną ekspertyzę, która wykazała, że Amerykanka odczuwa ból podczas testów antydopingowych.
Brengle była w 2015 roku już 35. rakietą świata. W styczniu tamtego sezonu dotarła w Hobart do premierowego w karierze finału zawodów WTA, lecz przegrała mecz o tytuł z Heather Watson. Jak napisano w skierowanej do mediów informacji prasowej, nigdy nie ominęła lub zrezygnowała z żadnego badania na obecność niedozwolonych substancji. Poniesione w wyniku bolesnych testów straty wyceniła na 10 mln dolarów i właśnie takiego odszkodowania żąda od ITF i WTA.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Heynckesowi należy się flaszka. Za to, że Lewandowski nie grał"