W niedzielę Karolina Pliskova wygrała zawody WTA Premier w Stuttgarcie, pokonując w finale Amerykankę Coco Vandeweghe. Szósta rakieta świata przyznała, że bardzo potrzebowała takiego turniejowego zwycięstwa. - To był dla mnie wspaniały tydzień, w którym rozegrałam kilka trudnych meczów. Byłam mocna pod względem mentalnym, a to zawsze jest ważne. Nie sądzę, abym grała swój najlepszy tenis, ale okazał się on wystarczający do wygrania tytułu, ponieważ byłam odpowiednio umotywowana i spragniona zwycięstwa - wyznała Czeszka.
Pliskova miała w tym tygodniu być najwyżej rozstawioną uczestniczką turnieju WTA International w Pradze, który wygrała w 2015 roku. W stolicy kraju jednak nie wystąpi, ponieważ wycofała się z powodu kontuzji pachwiny. W I rundzie jej przeciwniczką miała być siostra-bliźniaczka, Kristyna. Obie grały ze sobą wcześniej 10-krotnie na różnym etapie kariery (wliczając czasy juniorskie), a bilans ich konfrontacji jest remisowy. Co ciekawe, siostry nie zmierzyły się jeszcze w głównej drabince zawodów głównego cyklu.
W wyniku rezygnacji Karoliny rywalką Kristyny będzie Białorusinka Alaksandra Sasnowicz, która jako rozstawiona z "dziewiątką" została przesunięta na samą górę turniejowej drabinki. Z imprezy wycofała się jeszcze inna Czeszka, Marketa Vondrousova. Wobec tego w drabince znalazły się dwie "szczęśliwe przegrane" z eliminacji - Niemka Tamara Korpatsch i Włoszka Jasmine Paolini.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Moda na Ulę Radwańską