Andy Murray, który w ubiegłym tygodniu w Londynie wrócił do gry po ponad 11-miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją i operacją biodra, do końca wahał się, czy wystąpić w Wimbledonie. O tym, że zagra, zadecydował dopiero tuż przed piątkowym losowaniem.
- Cztery-pięć tygodni temu nie byłem pewny, czy będę w stanie grać na zadowalającym poziomie, ale ostatnie dni były dla mnie korzystne. Nie sądzę, że w meczach, które rozegrałem, grałem niesamowicie, lecz biorąc pod uwagę, z jakimi przeciwnikami się mierzyłem, uważam, że dobrze sobie poradziłem - mówił na konferencji prasowej przed startem turnieju.
- W tej chwili każdego dnia muszę zwracać uwagę na to, jak się czuję - kontynuował. - Spędzam wiele czasu na pracy z fizjoterapeutami i muszę być otwarty w rozmowach z moim sztabem. Bo jest kilka rzeczy, które są trudne, ale muszę je przezwyciężyć. A to wymaga czasu.
Murray to dwukrotny mistrz Wimbledonu. Wygrywając w 2013 roku, został pierwszym brytyjskim triumfatorem tego turnieju od 77 lat. Drugie zwycięstwo wywalczył trzy sezony później. - Jestem zmotywowany. Wimbledon jest dla mnie wyjątkowym turniejem z wielu powodów i zawsze chcę prezentować się w nim jak najlepiej. Co roku na tym etapie sezonu czuję presję. To nie było łatwe, ale w pewnym sensie zawsze to lubiłem. Teraz moje uczucia są jednak nieco inne niż w przeszłości - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Mundial 2018. Czy PZPN sięgnie po trenera ze światowej czołówki? Problemem pieniądze
W I rundzie, we wtorek, tenisista z Dunblane zmierzy się z Benoitem Paire'em. Właśnie z Francuzem odniósł ostatnie zwycięstwo przed absencją, wygrywając w 1/8 finału ubiegłorocznego Wimbledonu. - Ze względu na styl gry on jest trudnym przeciwnikiem. Jego wybór uderzeń jest niekonwencjonalny. Często posyła skróty i gra akcje serwis-wolej. W zeszłym roku w Wimbledonie grał dobrze, a w ubiegłym tygodniu w Halle miał meczbole w pojedynku z Federerem. Dzięki umiejętnościom, jakie posiada, oraz przygotowaniu fizycznemu jest w stanie całkiem nieźle grać na trawie - ocenił Murray.