Ma dopiero 17 lat a już została zaproszona przez ministra sportu, jej sukces natomiast pochwalili premier i prezydent naszego kraju. Rzadko kiedy sportowca w tym wieku spotyka podobny zaszczyt. Pod wrażeniem jej gry są nie tylko Polacy, ale także Amerykanie, którzy dopytują, skąd wzięliśmy tak utalentowaną dziewczynę. Iga Świątek jest największą nadzieją polskiego tenisa i szansą na to, że po siostrach Radwańskich nie zostanie pokoleniowa dziura.
O Idze szeroka publiczność usłyszała klika lat temu. Wówczas jako 12-latka wygrywała mecze z rywalkami starszymi nawet o dwa, trzy lata - a w tym wieku to bardzo duża różnica. W polskim środowisku tenisowym szybko przylgnęła do Igi etykieta wielkiego talentu. Talentów już jednak mieliśmy wiele, a mało któremu udało się przebić. Jej się udaje.
Gdy w 2016 roku osiągnęła ćwierćfinał juniorskiego Rolanda Garrosa, pojawił się sygnał, że to może być piękna tenisowa kariera. Iga wkroczyła pewnym krokiem do zawodowego touru. Wygrany turniej ITF w Sztokholmie, wkrótce kolejne dwa triumfy, w Bergamo i Gyor. Zwycięską passę przerwała dopiero kontuzja, wykluczająca Igę z gry na pół roku.
Na szczęście kilka lat wcześniej nastolatka trafiła pod skrzydła Artura Bochenka i Warsaw Sports Group. Tam zajęli się nią uznani fachowcy, w tym osobista trenerka od przygotowania fizycznego. Wsparcie, także finansowe, dało jej spokój i pozwoliło uniknąć pośpiechu w powrocie do zdrowia. Za to zorganizowano jej wyjazd do słynnej Akademii Rafaela Nadala na Majorce.
Efekty przyszły bardzo szybko. Wiosną tego roku wygrała kolejne dwa turnieje z cyklu ITF, ale to było tylko preludium do tego, co Polka zaprezentowała na Wielkich Szlemach. Na French Open Iga dotarła do półfinału gry indywidualnej, ale wygrała go w deblu w parze z Caty McNally.
Miesiąc później nadszedł największy sukces w karierze. 17-latka sprawiła, że Wimbledon znów stał się symbolem wielkości polskiego tenisa. Na trawiastych kortach, oddychających legendą najstarszego turnieju w historii, Świątek nie miała sobie równych. Została tym samym czwartą triumfatorką juniorskiego Wimbledonu w historii naszego kraju - po Aleksandrze Olszy i siostrach, Urszuli i Agnieszce Radwańskich.
Polka szybko trafiła na usta ekspertów, którzy zachwycali się jej wielkimi umiejętnościami. Najlepszy polski tenisista w historii, Wojciech Fibak, jest przekonany, że Iga Świątek może zrobić wielką karierę. - Na Wimbledonie przewyższała rywalki o kilka klas, dominowała w pełni - mówi. Jako największe atuty 17-latki wymienia przebojowość, siłę, precyzję i wyczucie.
Zgadza się z nim Joanna Sakowicz-Kostecka. - Ma świetne warunki, potencjał ofensywny i umiejętność zmiany rytmu, a to jest wszechstronność, która w tym wieku rzadko się zdarza. Ale ma też komputer w postaci swojej głowy, która doskonale steruje tymi umiejętnościami. Potrafi opanować emocje. To jest bardzo ważne i bardzo cenne - ocenia była tenisistka, obecnie komentatorka telewizyjna.
Co ciekawe, po znakomitej grze na Wimbledonie, Polka zwróciła na siebie uwagę także zagranicznych ekspertów i komentatorów. Trener Maciej Synówka, który już dwa lata temu przekonywał o wielkim talencie Polki, teraz wyznaje, że zgłaszają się do niego amerykańscy trenerzy i dopytują o naszą zawodniczkę.
- Otrzymałem wiele SMS-ów od amerykańskich trenerów, pytających mnie kim jest Iga, skąd ją wzięliśmy i gdzie ją dotychczas chowaliśmy. Takiego talentu w Polsce jeszcze nie mieliśmy - odważnie mówi polski szkoleniowiec.
Wielu obserwatorów usiłuje porównywać Igę do Agnieszki Radwańskiej. Jednak Świątek ma zupełnie inne atuty i odmienny od Radwańskiej styl gry. Ma to, czym charakteryzują się najlepsze tenisistki w rankingu WTA - siłę. Bez tej cechy trudno już osiągnąć sukces w Wielkim Szlemie. Simona Halep, Karolina Woźniacka, Andżelika Kerber, Garbine Muguruza, Petra Kvitova - wszystkie te zawodniczki łączy właśnie siła fizyczna, która w połączeniu z wszechstronnością i odpornością psychiczną, przynosi triumfy na największych turniejach.
Trener Igi, Piotr Sierzputowski, i zajmująca się przygotowaniem fizycznym Jolanta-Rusin Krzepota nie ukrywają, że współpraca z dziewczyną nie jest usłana różami. - Do pewnych rzeczy nigdy nie dojdziemy, jeśli czasami się nie pokłócimy. Iga jest silną zawodniczką, zawsze stawia na swoim i wiele rzeczy musi wydobyć krzykiem z każdego z nas - przekonuje trenerka. Jednak w sporcie tylko mocne charaktery osiągają sukcesy.
Ona pokazywała go już od najmłodszych lat. To właśnie charakter spowodował, że chciała wciąż podnosić swoje umiejętności, a porażki nie załamywały młodej dziewczyny, ale dawały jej motywację do kolejnych treningów i litrów potu wylewanych po tysiącach odbić i serwisów.
Wydaje się, że ostatnim, pasującym elementem w całej układance, jest osoba ojca, Tomasza. To on, były wioślarz, uczestnik igrzysk olimpijskich w Seulu, zaprowadził ją na pierwszy trening. Dobrze wiedział jak smakuje porażka, a po pierwszych sukcesach czuł, jak tonować nastroje i sprawić, by córka zachowała zimną głowę i nie przydarzyła jej się tzw. sodówka.
ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych
- Byłam gotowa na zwycięstwo w Wimbledonie. Podchodzę do tego na luzie, trzymam dystans. Nie chcę gwiazdorzyć, najważniejszy jest sukces w zawodowym tenisie - mówi pewna siebie, ale i zachowują spokój nastolatka. Słysząc te słowa trudno nie być optymistą, nawet jeśli spoczywa na niej odpowiedzialność największej nadziei polskiego tenisa.
Cieszy również fakt, że Iga zdaje sobie sprawę z tego, iż może być autorytetem dla młodszych kolegów i koleżanek. Trzyma kciuki za młodych tenisistów, zachęca ich do gry w tenisa. Dowodem tego jest m.in. jej obecność na eventach z cyklu Dzieciaki do Rakiet, podczas których spędziła sporo czasu na minikortach z dziećmi stawiającymi pierwsze tenisowe kroki. Kto wie, może kiedyś niektóre pójdą w ślady Igi?