Kacper Kowalczyk: "Another Saturday Night" według Sereny Williams (komentarz)

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Serena Williams
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Serena Williams

Serena Williams przechodzi do historii z praktycznie każdym następnym zwycięstwem, jednak z wieloma porażkami wydłuża się czarna lista występków Amerykanki, której nie będzie tak łatwo się pozbyć.

Sobotnie wieczory przysłużyły się już Elvisowi, który nazwał tak jeden ze swoich albumów. Właśnie o "Another Saturday Night" pisał też Sam Cooke, a drugą młodość temu utworowi Afroamerykanina nadał w latach 70. Cat Stevens.

Jednak to, co zdarzyło się sobotniego wieczoru na Arthur Ashe Stadium w Nowym Jorku, nie powinno mieć miejsca. Takie zachowanie nie przystoi mistrzyni. Nie przystoi idolce, komuś, kto jest i będzie dla wielu młodych tenisistek wzorem do naśladowania.

Takie sytuacje to jednak coraz częściej chleb powszedni na zawodowych kortach, zwłaszcza w przypadku Sereny Williams. Wszystkie trzy cytaty to słowa Amerykanki z wielkiego finału US Open, a ich odbiorcą był za każdym razem Carlos Ramos, portugalski sędzia.

- Musisz wiedzieć, że ja nie robię takich rzeczy. Wolałabym przegrać, niż oszukiwać.

Ale to już było... dokładnie 9 lat temu, w słynnym półfinale przeciwko Kim Clijsters, kiedy po wywołanym (jak się później okazało słusznie) błędzie stóp, jedna z liniowych, Shino Tsurubuchi, usłyszała, że jedna z piłek, którą akurat Serena trzyma w swojej dłoni wyląduje w jej gardle.

Japonka szybko zgłosiła to głównemu sędziemu, a ten po konsultacji z supervisorem turnieju zdecydował o karze punktu.

Wówczas też Amerykanka zaprzeczała i zarzekała się, że nie użyła takich słów, jednak kiedy tylko okazało się, że mikrofony wyłapały tę "wypowiedź" bardzo dokładnie, ta droga obrony upadła z hukiem, a Serena bez kolejnych niepotrzebnych słów poddała się karze. Groziła jej kilkumiesięczna dyskwalifikacja, ale skończyło się tylko na grzywnie.

Po latach Tsurubuchi przyznała, że nigdy nie usłyszała przeprosin od Sereny twarzą w twarz. Musiała zadowolić się wydrukowanym listem, wysłanym kilka miesięcy po meczu przez kogoś ze sztabu Amerykanki.

ZOBACZ WIDEO: Urszula Radwańska: Czułam się bardzo źle. Nie miałam siły wstać z łóżka

- Oceniasz mój charakter, oskarżasz mnie o coś, czego nie robię. Jestem matką, mam córkę, nigdy nikogo bym nie oszukała. Jesteś złodziejem, nic już do mnie nie mów.

To też powtórka z rozrywki, o ile rozrywką można nazwać finał z 2011 roku. Samantha Stosur niespodziewanie dominuje na korcie i wygrywa pierwszego seta. Podminowana Serena próbuje za wszelką cenę zmotywować się do walki i po jednym z forhendów wykrzykuje swoje słynne "come on".

Problem w tym, że Australijce udało się odbić to zagranie rywalki, a według regulaminu niedozwolone są jakiekolwiek okrzyki w trakcie wymiany. Eva Asderaki nie ma wątpliwości - zgodnie z zasadami przydziela punkt Stosur.

To wyprowadza z równowagi Williams. - Jesteś poza jakąkolwiek kontrolą. Jesteś hejterką, a twoje wnętrze jest równie nieatrakcyjnie. Nawet nie patrz się w moją stronę - mówi do wyraźnie zdziwionej Greczynki na stołku sędziowskim.

To nie był wciąż koniec reprymend wobec Amerykanki. Po naradzie władz turnieju, z jej premii dla finalistki zostają odjęte dwa tysiące dolarów. Wysokości tej kary nie ma powodu oceniać.

- Przeproś mnie. Oczekuję przeprosin. Ukradłeś mi punkt.

Taka prośba też już pojawiła się kiedyś w ustach Sereny, jednak wtedy wydawała się bardziej zasadna. Po wygranym meczu podczas Australian Open 2017 jeden z dziennikarzy surowo ocenił dyspozycję Amerykanki, co spotkało się z natychmiastową kontrą Amerykanki.

- Mówisz poważnie? To bardzo negatywna opinia - zapytała wiceliderka rankingu WTA. - To tylko moja obserwacja - odpowiedział uparty dziennikarz.

- Cóż, trzeba było tam być. To nie było miłe. Powinieneś przeprosić. Chcesz to zrobić? - kontynuowała Williams. Już po tym, jak mężczyzna wyraził skruchę, Amerykanka zaczęła tłumaczyć, jak bardzo się mylił.

W tym wypadku jednak jedyną osobą, której należały się tak naprawdę przeprosiny była... Naomi Osaka, której najpiękniejszy dzień w karierze (choć najprawdopodobniej pierwszy z wielu) został zniszczony przez żałosne zachowanie rywalki. Ba, nawet nie rywalki, a osoby, którą jeszcze przed tym meczem bez zażenowania podziwiała i nie mogła się doczekać możliwości rywalizacji.

Pytanie, czy sobotnie zachowanie legendy zmieni podejście 21-letniej Japonki do swojej idolki, która tak mocno wpłynęła na to, jak wyglądał jej sobotni wieczór w Nowym Jorku.

Kacper Kowalczyk

Przeczytaj inne wpisy tego autora

Źródło artykułu: