Roland Garros: Santoro gotowy na końcowy ukłon

Fabrice Santoro nazywany przez kibiców Magikiem ze względu na umiejętność zaskakiwania większych i silniejszych przeciwników, jest godnie przygotowany, by po raz 20 i ostatni zaprezentować się swoim kibicom na kortach Rolanda Garrosa.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek

Francuz, który po zakończeniu sezonu przejdzie na sportową emeryturę, powiększy swój rekord startów w Wielkim Szlemie do 67.

- Ostatni Roland Garros, ostatni rok w tej imprezie, tak to czuję, że karta zostanie zmieniona i jestem ogromnie zadowolony z tego co zrobiłem w 20 z nich - powiedział 36-letni Santoro agencji Reuters. - Nigdy nie śniłem, że dostanę się tak daleko.

Santoro mierzy 177 cm wzrostu i waży 74 kg, niezwykłą odpornością i inteligencję w grze pokonał wielu potężnie zbudowanych zawodników.

Francuz ma wiele wspaniałych wspomnień z French Open, ale jeden mecz był dla niego szczególny. W 2001 roku na korcie centralnym grał mecz trzeciej rundy z Rosjaninem Maratem Safinem, ówczesnym wiceliderem światowego rankingu. Santoro wygrał dwa pierwsze sety, kolejne dwa przegrał, w tym czwartego 0:6. Santoro trochę odpoczął i przypuścił szturm w piątym secie, którego wygrał 6:1. W ten sposób odniósł swoje największe zwycięstwo na kortach Rolanda Garrosa.

- Byłem zbyt zmęczony i po dwóch punktach zdałem sobie sprawę, że nie jestem w stanie nic zrobić, więc musiałem odpocząć - mówił Santoro o swojej niespodziewanej taktyce na czwartego seta. - Wiedziałem, że odpuszczenie seta było najlepszym rozwiązaniem, ale wtedy nie byłem pewny niczego.

Z kolei w 2004 roku w pierwszej rundzie Santoro i Arnaud Clement rozegrali mecz, który przeszedł do historii tenisa. Santoro pokonał swojego rodaka 6:4, 6:3, 6:7 (5-7), 3:6, 16:14 po 6 godzinach i 33 minutach niesłychanej walki. Jest to najdłuższy singlowy mecz od czasu wprowadzenia ery open.

Wiktoria nad Safinem to najwspanialsze wspomnienie Santoro z French Open. Jednak miał on również przykre momenty. Najbardziej bolesne było dla niego to, co wydarzyło się w 1993 roku. Notowany wtedy na 26. miejscu Fabrice przegrał w pierwszej rundzie z Japończykiem Shuzo Matsuoką. - Byłem rozstawiony z numerem 21 i grałem bardzo dobrze, ale tamtego dnia zagrałem fatalny mecz, ponieważ nie poradziłem sobie z napięciem - powiedział Santoro. - Takiej presji dzisiaj już nie czuję.

Santoro po raz pierwszy zagrał we French Open w 1989 roku jako 16-letni chłopiec. W pierwszej rundzie grał z Amerykaninem Davidem Wheatonem. Pierwsze dwa sety ku zadowoleniu francuskich kibiców wygrał. Trzy kolejne partie padły jednak łupem rywala (piąty set 8:6). W tym samym roku Santoro na kortach Rolanda Garrosa zdobył juniorski tytuł.

Santoro jest jednym z niewielu zawodników we współczesnym męskim tenisie potrafiącym grać oburęcznie zarówno bekhend, jak i forhend. Swoją finezją, różnorodnością zagrań i umiejętnością dobierania odpowiedniej strategii zjednał sobie przez lata miliony sympatyków na całym świecie. - Ciągle spotykam się z ludźmi, którzy mówią mi bym kontynuował, jednak w mojej głowie jest pewność, że kończę.

Wśród jego fanów są Andy Murray, który często przedstawia Santoro jako swojego ulubionego zawodnika, jak również Roger Federer i Pete Sampras, człowiek, który jest odpowiedzialny za nazwanie Santoro Magikiem. - To sprawia mi przyjemność - powiedział Santoro o tym, że Murray podziwia jego styl. - To zabawne, ponieważ Andy urodził się w 1987 roku i był właściwie brzdącem, kiedy ja zdobywałem juniorski tytuł we French Open.

Być innym niż wszyscy początkowo nie było łatwo, jednak teraz Santoro jest dumny z tego, że nie był taki, jak te potężnie uderzające maszyny. - Na początku mojej kariery ludzie mówili, że jestem nietypowym zawodnikiem i traktowałem to wtedy jako zarzut, ale teraz nie chciałbym być typowym zawodnikiem, grającym w taki sam sposób jak wszyscy inni - powiedział. - Czuję się niezwykle szczęśliwy i uprzywilejowany - dodał. - Po tym jak skończyłem 30 lat doświadczyłem najlepszych lat w mojej karierze, osiągnąłem najlepsze wyniki i zdobyłem większe uznanie, ale za tym kryją się tysiące godzin pracy i ogromne pragnienie odniesienia sukcesu.

Przed ostatnim French Open Santoro jest ostrożny i nie stawia sobie poprzeczki zbyt wysoko. - Realny cel to najlepiej przejść pierwszą rundę i przegrać po rozegraniu wielkiego meczu - powiedział. - Absolutnym koszmarem było by zagranie słabego meczu.

Gdy już odpadnie z turnieju, on będzie śledził poczynania innych i jako mężczyzna, który przedkładał elegancję nad siłę, ma nadzieję, że Federer wygra bitwę z Rafaelem Nadalem i w końcu zatriumfuje w Paryżu. - Jeżeli on (Federer) zrobi to, będę przynajmniej mógł być tak szczęśliwy, jak on będzie - powiedział Santoro.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×