Początek sezonu był dla Johna Isnera nieudany. W styczniu Amerykanin nie wygrał żadnego meczu. Ale od lutego i turnieju w Nowym Jorku, gdzie dotarł do półfinału, zaczął pokazywać coraz lepszą dyspozycję. - Po styczniu i turniejach w Australii wykonuję całkiem niezłą robotę. Dlatego wiem, że wreszcie wszystko zaskoczy - mówił na konferencji prasowej przed swoim kolejnym występem, w Miami.
Start w Miami Open będzie dla Isnera szczególny. Po raz pierwszy w karierze stanie przed zadaniem obrony tytułu w tak wielkim turnieju. - Jako obrońca tytułu czuję się inaczej niż zwykle - przyznał. - Jednocześnie mam wrażenie, że jeśli chodzi w moją grę, jestem w całkiem dobrym miejscu, lepszym niż w ubiegłym roku o tej samej porze.
Wygrywając zeszłoroczną edycję, tenisista z Grensboro zapisał się w dziejach jako ostatni mistrz Miami Open na obiektach Crandon Park. Od tego roku turniej został przeniesiony na Hard Rock Stadium. - Pierwszego dnia po wylądowaniu w Miami byłem w Crandon Park. Nie chcę powiedzieć, że zrobiłem to, by przywołać trochę magii, ale na pewno miało to z tym coś wspólnego i przywróciło nieco wspomnień. Teraz po raz pierwszy jestem na Hard Rock Stadium i jest naprawdę fajnie oraz unikatowo.
Zobacz także - Novak Djoković ma cel na turniej w Miami. "Być najlepszą wersją samego siebie"
Zapytany, co musi zrobić, by obronić tytuł, odpowiedział: - Jeśli wątpię w siebie i nie pociągam za spust, muszę sobie mówić, że jedynym sposobem jest gra na całość. Musi iść do przodu za swoimi uderzeniami. Wolę stracić punkt, grając agresywnie i popełniając błąd, niż przegrać wymianę składającą się z 12 odbić.
Program i wyniki turnieju mężczyzn
Walkę o zachowanie mistrzostwa Isner rozpocznie w piątek. Zmierzy się z kwalifikantem Lorenzo Sonego.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska: Mój cel to powrót do czołowej "30" światowego tenisa