W sobotę Hubert Hurkacz zdobył tytuł w Winston-Salem i został pierwszym od 37 lat polskim singlistą, który wygrał turniej głównego cyklu. Niespełna 48 godzin po największym sukcesie w karierze na wrocławianina czekało nowe wyzwania, w zupełnie innych okolicznościach i warunkach - przystąpił do rywalizacji w wielkoszlemowym US Open 2019, a w I rundzie zmierzył się z Jeremym Chardym.
Już w gemie otwarcia poniedziałkowego meczu Hurkacz został przełamany. Szybko jednak sam dwukrotnie znalazł sposób na podanie Francuza i dzięki temu wyszedł na prowadzenie 4:1, by wygrać pierwszego seta 6:3. Druga partia także rozpoczęła się od breaka na korzyść Chardy'ego, tyle że tym razem tenisista z Pau nie pozwolił Polakowi odrobić straty i to on zwyciężył w tej odsłonie, także 6:3.
Trzeci set był niesamowicie wyrównany. Obaj doskonale serwowali i o wszystkim decydować musiał tie break. W rozstrzygającej rozgrywce Hurkacz dwukrotnie obejmował prowadzenie z mini przełamaniem, ale za każdym razem oddawał przewagę, popełniając podwójny błąd serwisowy. W końcówce jednak zachował więcej zimnej krwi od rywala. Najpierw, przy stanie 5-6, obronił setbola, następnie po forhendzie wywalczył piłce setową, a po chwili mógł się cieszyć z wygrania partii, bo Chardy wyrzucił swoje uderzenie w aut.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Kosmiczny mecz Roberta Lewandowskiego! Hat-trick Polaka przeciwko Schalke! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Od czwartej partii mecz był rozgrywany pod dyktando Chardy'ego. Francuz uchwycił niesamowity rytm. Wyśmienicie serwował, w wymianach co rusz posyłał kończące forhendy i popisywał się wspaniałymi akcjami przy siatce. Hurkacz z kolei sprawiał wrażenie, jakby był pozbawiony energii. Był ustawiony daleko poza linią końcową, nie przejmował inicjatywy, a jego zagrania nie miały odpowiedniej mocy, by wyrządzić szkodę przeciwnikowi.
Czwartą odsłonę Chardy wygrał 6:1. W piątej kluczowy moment nastąpił przy wyniku 2:2, kiedy to Francuz przełamał Polaka, wygrywając wymianę. Wrocławianin próbował jeszcze wrócić do gry, ale nie był w stanie tego dokonać i dwa dni po tym, jak promieniował radością w Winston-Salem, musiał się pogodzić z porażką w pierwszym meczu jednego z czterech najważniejszych turniejów w sezonie.
Pojedynek trwał trzy godziny i 13 minut. W tym czasie Hurkacz zaserwował 16 asów, wykorzystał trzy z siedmiu break pointów, sześciokrotnie został przełamany, posłał 41 zagrań kończących, popełnił 43 niewymuszone błędy i łącznie zdobył 149 punktów, o 15 mniej od rywala. Z kolei Chardy'emu zapisano 15 asów, aż 73 uderzenia wygrywające oraz 59 pomyłek własnych.
W II rundzie, w środę, Chardy zmierzy się z rozstawionym z numerem 23. Stanem Wawrinką, mistrzem US Open z 2016 roku, bądź kwalifikantem Jannikiem Sinnerem.
Hurkacz natomiast za występ w singlu otrzyma 10 punktów do rankingu ATP i 58 tys. dolarów premii finansowej. Wrocławianina w Nowym Jorku czeka jeszcze start w deblu. Utworzy parę z Vaskiem Pospisilem z Kanady i w I rundzie stanie naprzeciw legendarnych braci Boba i Mike'a Bryanów.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 57 mln dolarów
poniedziałek, 26 sierpnia
I runda gry pojedynczej:
Jeremy Chardy (Francja) - Hubert Hurkacz (Polska) 3:6, 6:3, 6:7(6), 6:1, 6:4