Agnieszka Radwańska: Walczyłam do końca

Inaczej niż w opinii jej ojca, Agnieszka Radwańska nie ma sobie nic do zarzucenia jeśli idzie o wolę walki we wtorkowym meczu ćwierćfinałowym z Venus Williams. Najlepsza polska singlistka przyznała, że była bezradna wobec mocnych uderzeń obrończyni tytułu.

- Takie gadanie z boku lub z trybun? Każdy tam jest taki mądry - denerwuje się krakowianka. - Ja walczyłam do końca, choć przeżyłam wiele momentów, po których mogłam się załamać. Kiedy? Wtedy, gdy grałam świetną piłkę, a z drugiej strony wracała jeszcze lepsza. Wówczas nic nie da się zrobić. To nie jest hiszpański tenis na przerzut. Kiedy z prędkością prawie 200 km/h mijają mnie kolejne bomby, trudno się przeciwstawić - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- To było dla mnie niemożliwością, by dzisiaj wygrać. Jej wszystko wychodziło i uderzała tak mocno. To i ten serwis, 190 km/h, ciężka sprawa. Próbowałam tam bardzo, ale nie mogłam nic zrobić - powiedziała.

- Poprawiłam się nieco w drugim secie, starałam się urozmaicać grę, ale to nie było dobre rozwiązanie. Jeśli grasz przeciw Venus lub Serenie, to nie to samo co z innymi rywalkami - przyznała.

20-letnia Radwańska zdradziła, że okradziono jej szatnię, do której wstęp mają tylko zawodniczki rozstawione do 16. miejsca i byłe mistrzynie Wimbledonu. - Nie straciłam na szczęście nic cennego: złamaną rakietę, trochę ciuchów, skarpetki, badge i i jeszcze śmieci, nawet one, nawet one - śmieje się.

- Pierwszy set był dla mnie prawie perfekcyjny - nie rozwodziła się długo Venus nad egzekucją Radwańskiej. - Czy czuję się niezwyciężona? Chciałabym powiedzieć, że tak, ale wciąż nad tym pracuję - stwierdziła.

Amerykanka została zapytana na konferencji prasowej jakby się czuła, gdyby musiała grać sama ze sobą. - Myślę, że byłoby to podobne uczucie, gdybym grała przeciw Serenie. Musiałabym być jednak w najlepszej formie, by z nią zagrać - dodała.

- Siostry Williams grają tak dobrze, że zasługują na finał. Nie powiem jednak, że one są dobre, a reszta nie, bo to byłoby niesprawiedliwe i zupełnie inaczej jest grać przeciw nim - powiedziała Wiktoria Azarenka, zmieciona z kortu przez Serenę Williams.

- Próbowałam robić wszystko, ale wiedziałam, że będzie trudno, bo mierzyłam się z niepokonaną Sereną. Grała zadziwiający tenis. Wtedy kiedy pomyślisz, że masz szansę, ona robi coś, na co nie masz odpowiedzi. Powiedzieć o niej wszystko to, że jest mocna na korcie. Tak, ona ma wszystko, jest kompletną tenisistką - przyznała Białorusinka, która pokonała młodszą z sióstr Williams w finale turnieju w Miami.

Serena miała więc dodatkową motywację, by zwyciężyć Azarenkę i gdy ta zaczęła radzić sobie lepiej w drugim secie, musiała zmienić swój plan, co przyniosło jej powodzenie. - Nie powiem, że razem z Venus jesteśmy lepsze od innych. Wszystko, co mogę powiedzieć to tylko, że gra Williamsów ma bardzo mocne punkty i czuję się błogosławiona, że trenować mógł mnie mój ojciec - stwierdziła Serena. - Jeśli mamy jakąś przewagę, to tylko dlatego, że pracowałyśmy obie bardzo ciężko - tłumaczyła.

- Czasami nie wiem, co się dzieje z tym moim serwisem - tłumaczyła fatalnie podająca w meczu z Sabiną Lisicki liderka światowego rankingu Dinara Safina. - Rzucam sobie piłkę i już chcę biec do przodu. Ten serwis mi ucieka - powiedziała moskwianka, która w półfinale z Venus Williams nie ma czego szukać z taką dyspozycją, jaką zaprezentowała przeciw reprezentantce Niemiec we wtorek.

- Już nie walczę z trawą. Cieszę się nią - mówiła Safina a propos swoich poprzednich niepowodzeń w Wimbledonie. - Myślę, że to coś efektownego, że byłam już w półfinałach czterech Wielkich Szlemów. Jeżeli ja zagram na maksimum i Venus też, szanse wyglądają na 50-50 - stwierdziła wywołując ironiczny uśmiech przedstawicieli mediów.

Przed półfinałem z Sereną jeden żal wyraziła Jelena Dementiewa (kolejna łatwa wygrana, tym razem z Włoszką Franceską Schiavone): - Chciałabym mieć wcześniej więcej walki. Ale zobaczymy, jestem gotowa. To będzie bitwa o każdy punkt - zapowiedziała.

Półfinały między czterema najwyżej notowanymi zawodniczkami świata w czwartek.

The Championships, Wimbledon

Wielki Szlem, pula nagród 12,55 mln funtów

wtorek, 30 czerwca 2009

wyniki, kobiety

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Dinara Safina (Rosja, 1) - Sabine Lisicki (Niemcy) 6:7(5), 6:4, 6:1

Serena Williams (USA, 2) - Wiktoria Azarenka (Białoruś, 8) 6:2, 6:3

Venus Williams (USA, 3) - Agnieszka Radwańska (Polska, 11) 6:1, 6:2

Jelena Dementiewa (Rosja, 4) - Francesca Schiavone (Włochy) 6:2, 6:2

Komentarze (0)