Tomas Berdych pożegnał się z zawodowym tenisem. Piękne słowa Petry Kvitovej

Czeskie media: Tomas Berdych kończy karierę. Ogłosi to podczas ATP Finals

Tomas Berdych to najlepszy czeski tenisista ostatnich lat. Dotarł do finału Wimbledonu 2010 oraz półfinału Australian Open 2014 i 2015, Rolanda Garrosa 2010 i US Open 2012. Na światowych kortach sięgnął po 13 tytułów ATP w singlu i dwa w deblu. W latach 2012-2013 triumfował wraz z drużyną narodową w Pucharze Davisa. W rozgrywkach tych wygrał 50 z 67 meczów.

W sobotę Berdych uroczyście pożegnał się z tenisem podczas ATP Finals 2019 w Londynie. Z powodu kontuzji biodra nie mógł już grać na najwyższym poziomie. - Po ostatnim meczu [w ramach US Open 2019 - przyp. red.] czułem, że dałem z siebie wszystko, ale wynik był, jaki był. Starałem się osiągnąć wyższy poziom i walczyć o czołowe lokaty w rankingu ATP. Jednak moje ciało nie pozwalało mi już na to - powiedział na pożegnanie były czwarty tenisista świata.

Czech przyznał, że nie ma do siebie o nic pretensji. - Zawsze starałem się dać z siebie wszystko co najlepsze. Dzięki temu tworzy się swoje zachowania i osiągnięcia. Byłem przygotowany na każdy mecz i wychodziłem na kort, aby włożyć w niego 100 proc. - wyznał tenisista. Dodał również, że z powodu wielu lat spędzonych na korcie nie ma obecnie żadnego planu odnośnie swojej przyszłości.

Decyzja Berdycha zasmuciła jego rodaków w kraju. Pięknej kariery pogratulowały mu m.in. Karolina Pliskova i Petra Kvitova. "Pamiętam, gdy pierwszy raz przyjechałam do Prościejowa. Zobaczyłam jak trenujesz i była to dla mnie wielka motywacja. Byłeś niesamowitym zawodnikiem i inspiracją. Jestem dumna, że mogłam zagrać obok ciebie w Pucharze Hopmana i poznać ciebie osobiście. Dziękuję partnerze" - napisała na Twitterze Kvitova, która wspólnie z Berdychem sprawiła, że klub z Prościejowa zdominował rozgrywki czeskiej ekstraligi.

Zobacz także:
ATP Finals: Stefanos Tsitsipas pokonał w półfinale Rogera Federera
ATP Finals: Dominic Thiem odprawił Alexandra Zvereva i powalczy o triumf

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #9: Artur Mikołajczewski. Powrót z zaświatów