Gilles Simon skrytykował kierunek, w którym podąża tenis. "Wszystko staje się cyrkiem"

- Wkrótce poprosi się nas, aby mecz trwał 40 minut, jak serial telewizyjny, bo młodzi ludzie nie będą siedzieć przed telewizorem dłużej niż trzy godziny. Tenis staje się cyrkiem - powiedział Gilles Simon, były szósty tenisista świata.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek
Gilles Simon Getty Images / Justin Setterfield / Na zdjęciu: Gilles Simon
Gillesowi Simonowi nie podoba się kierunek, w którym podąża tenis. - Nie wiem, kiedy i jak to się stało, ale mecze tenisowe stały się zbyt długie dla ludzi. Zmieniamy się, bo to jest modne i wszystko trzeba skracać. Wkrótce poprosi się nas, aby spotkanie trwało 40 minut, jak serial telewizyjny, ponieważ młode osoby nie będą siedzieć przed telewizorem dłużej niż trzy godziny. Albo poddamy się temu kaprysowi widza, albo zaczniemy go kształcić. Niestety od dawna obowiązuje ta pierwsza opcja. Tenis staje się cyrkiem na wszystkich poziomach - powiedział 34-letni Simon dla francuskiego Eurosportu.

W tym roku w czterech wielkoszlemowych turniejach doszło do kuriozalnej sytuacji, bo w każdym z nich obowiązywała inna zasada rozstrzygania trzeciego (kobiety) i piątego (mężczyźni) seta. W Australian Open przy 6:6 wprowadzono tie break (do 10). W Rolandzie Garrosie w dalszym ciągu grano do dwóch gemów przewagi. W Wimbledonie miał miejsce tradycyjny tie break (do siedmiu) przy 12:12, a w US Open przy 6:6.

Zobacz także - Urszula Radwańska w finale turnieju ITF w Solarino. Pokonała najwyżej rozstawioną Tamarę Korpatsch

Od dłuższego czasu w deblu w cyklu ATP i WTA nie ma gry na przewagi, a zamiast trzeciego seta jest super tie break (do 10 punktów). W tym roku rewolucja dopadła Puchar Davisa, który po raz pierwszy odbył się w formie tygodniowego turnieju. Podobnie będzie z Pucharem Federacji od przyszłego sezonu. Do tego w Next Gen ATP Finals grane są sety do czterech gemów. Wniosek z tych testów jest oczywisty. Mecze tenisowe trwają zbyt długo i trzeba je skrócić.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #11. Sezon życia. Anna Kiełbasińska z workiem medali

Poddanie się konsumentowi, który widzi tenis tylko przez pryzmat serialu telewizyjnego to niebezpieczna droga, bo dusza tego sportu jest zagrożona. Prawdziwych entuzjastów zawsze będzie pod dostatkiem i trzeba dbać o to, aby u młodych widzów kształtować przekonanie i zarażać ich fascynacją tenisem jako mentalną i fizyczną bitwą. Trudno sobie wyobrazić heroiczną batalię Rafaela Nadala z Rogerem Federerem w finale Wimbledonu 2008, nawet jeśli były chwile znużenia, skróconą do 40 minut. Tak samo jest z wieloma innymi maratonami. - Czy festiwale byłyby tak przyjemne, gdyby reszty naszych dni nie charakteryzowała pewna monotonia? - zapytał dziennikarz Remi Bourrieres.

Prawdziwy tenis rozpoczyna się tam, gdzie kończy się odcinek serialu. Pozorna nuda przemienia się w heroiczny bój, a emocje sięgają zenitu. Nawet prawdziwi entuzjaści mają chwile znużenia, ale dzięki temu łatwiej wyłapują szczegóły i fantastyczne momenty. W meczu trwającym 40 minut wszystko wyglądałoby podobnie i nie byłoby historii batalii, do których wraca się nawet po wielu latach.

Czytaj także - Puchar Davisa: liderzy Pakistanu zbojkotowali mecz z Indiami. Pogrom w Nur-Sułtanie

Trudno budować przyszłość tenisa zapominając o przeszłości. Coraz więcej jest reformatorów, którzy chcą zmienić praktycznie wszystko, tak jak stało się to z Pucharem Davisa. - Tenis to sport, który powinien być dumny ze swojej długiej tradycji. Zamiast tego, sprawiamy, że staje się wyłącznie produktem marketingowym - stwierdził Simon, specjalista od maratonów na korcie.

Gilles Simon w rankingu ATP najwyżej był notowany na szóstym miejscu. Osiągnął dwa wielkoszlemowe ćwierćfinały, w Australian Open 2009 i Wimbledonie 2015. Zdobył 14 singlowych tytułów w głównym cyklu.

Czy lubisz oglądać maratony w tenisie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×