Koronawirus. Samowola organizatorów Rolanda Garrosa. Tenisiści zaskoczeni decyzją paryskiego turnieju

Getty Images / Adam Pretty / Na zdjęciu: Rafael Nadal
Getty Images / Adam Pretty / Na zdjęciu: Rafael Nadal

We wtorek świat sportu obiegła wiadomość, że wielkoszlemowy Roland Garros 2020 odbędzie się na przełomie września i października. Szybko okazało się, że decyzja została podjęta bez udziału władz kobiecego (WTA) i męskiego (ATP) tenisa.

Wielkoszlemowy Roland Garros 2020 miał się odbyć w dniach 25 maja - 7 czerwca, jednak termin ten wydawał się mało prawdopodobny z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Francuskie władze zareagowały dosyć późno na groźną chorobę. Dopiero w ostatnich dniach podjęto stosowne działania, mające na celu zahamowanie pandemii.

Koronawirus sparaliżował świat sportu i doprowadził do zawieszenia wielu rozgrywek. W tenisie powrót do rywalizacji będzie możliwy najwcześniej na początku maja, ale i ta pora wydaje się wariantem bardzo optymistycznym. Odwołano już część prestiżowych imprez i chyba tylko nieliczni wierzą, że zaplanowane na mączce turnieje w Madrycie i Rzymie odbędą się zgodnie z planem. Nic więc dziwnego, że na stanowczą reakcję zdecydowali się organizatorzy wielkoszlemowego Rolanda Garrosa.

Gdy we wtorkowe popołudnie prezes Francuskiej Federacji Tenisowej Bernard Giudicelli ogłosił przeniesienie zmagań we francuskiej stolicy na 20 września - 4 października, w tenisowym światku zawrzało. Informacja ta nie została nawet podana na oficjalnych stronach internetowych ATP i WTA. Szybko okazało się, że organizatorzy paryskiej imprezy podjęli próbę zastosowania polityki faktów dokonanych.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Decyzja organizatorów Rolanda Garrosa zaskoczyła wszystkich. ATP ograniczyło się do wydania komunikatu, w którym zapewniło o woli współpracy z WTA i ITF w sprawie ewentualnej reorganizacji kalendarza tenisowego. Federacje odpowiedzialne za Wimbledon i US Open oznajmiły, że nie ma na razie powodu, aby przenosić lub odwoływać zmagania w Londynie i Nowym Jorku, choć zdają sobie sprawę, że w obecnej sytuacji najważniejsze jest pokonanie koronawirusa.

Ewentualne przenosiny Rolanda Garrosa na przełom września i października oznaczają chaos organizacyjny rozgrywek ATP i WTA Tour. Paryski turniej miałby się bowiem odbyć zaledwie tydzień po zakończeniu US Open, a w tym czasie czołowym tenisistom nie zależy na tym, aby z kortów twardych błyskawicznie przenieść się na europejską mączkę. Do tego dochodzi jeszcze zaplanowany na wrzesień Puchar Lavera, którego organizatorzy także ogłosili, że nie zamierzają zmieniać terminu oraz mecze Pucharu Davisa i ewentualnie Pucharu Federacji.

Tenisiści błyskawicznie zareagowali na decyzję organizatorów Rolanda Garrosa. Vasek Pospisil, reprezentujący w radzie zawodniczej ATP interesy niżej notowanych graczy, przyznał, że decyzja została podjęta bez konsultacji. Kanadyjczyk dodał przy tym, że w dobie walki z koronawirusem "priorytetem powinna być poprawa komunikacji i współpraca w poszukiwaniu rozwiązań, a nie podejmowanie samolubnych czy aroganckich decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ na tour".

Stan Wawrinka dopytywał o podanie nazwisk tenisistów, którzy wcześniej wiedzieli o tej decyzji. Ze strony organizatorów pojawiła się informacja, że podjęto próbę skontaktowania się z najważniejszymi osobami w tourze, jednak ostatecznie wiadomość dotarła tylko do Rafaela Nadala.

Hiszpan to najbardziej utytułowany zawodnik w historii Rolanda Garrosa i z pewnością jest bardzo zainteresowany losem tego turnieju. Z drugiej strony trzeba mieć na uwadze, że jeśli zmiana terminu odbywania się paryskich zawodów wejdzie w życie, to w ciągu miesiąca przyjdzie mu bronić tytułu w USA i we Francji.

Zaskoczone są także tenisistki. Alize Cornet stwierdziła, że taka informacja powinna w pierwszej kolejności być skonsultowana z zawodniczkami. Zdziwiona była Naomi Osaka, której nie podoba się zmiana nawierzchni z kortów twardych na mączkę we wrześniu, gdy planowane są duże turnieje na Dalekim Wschodzie.

Nikt nie ma wątpliwości, że prezes Giudicelli pospieszył się z decyzją i postąpił bardzo samolubnie. Francuska Federacja Tenisowa doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli turniej zostanie odwołany, tak jak to miało miejsce z imprezą w Monte Carlo, to koło nosa przejdzie jej kilkadziesiąt milionów euro. A wszyscy pamiętamy, jak liczono straty, gdy opady deszczu zmuszały w poprzednich latach organizatorów do odwołania poszczególnych dni rywalizacji (m.in. słynny mecz Agnieszki Radwańskiej z Cwetaną Pironkową w 2016 roku).

Czytaj także:
Rozgrywki ATP zawieszone na sześć tygodni
Turnieje ITF odwołane do 20 kwietnia

Komentarze (4)
avatar
Tom.
18.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
RG się odbędzie w czerwcu oczywiście, ale dopiero w czerwcu 2021 r. Cały świat oszalał, a by się z szaleństwa wyleczyć trzeba trochę czasu... 
avatar
Tom.
18.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
RG się odbędzie w czerwcu oczywiście, ale dopiero w czerwcu 2021 r. Cały świat oszalał, a by się z szaleństwa wyleczyć trzeba trochę czasu... 
avatar
da-r-ko
18.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Fakt, kompletne zaskoczenie. Nie wyobrażam sobie, żeby 7 dni po US Open zawodnicy byli w stanie przestawić się na ziemię, a po RG znowu natychmiast wrócić na twarde korty. Jeśli ten termin zost Czytaj całość
avatar
pareidolia
18.03.2020
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jak Kuba Bogu....... Zagrozić całkowitym bojkotem ten turniej. Jak organizatorzy przemyślą, że mogą stracić ze 300 ml. Euro, to przyjdą na kolanach.