Carlos Moya dołączył do sztabu szkoleniowego Rafaela Nadala w grudniu 2016 roku. Kilka miesięcy później został głównym trenerem Hiszpana, zastępując w tej roli Toniego Nadala, który prowadził Rafę od początku jego przygody z tenisową rakietą.
- W 2015 roku Rafa miał problemy z kontuzjami i brakiem pewności siebie. Źle pracował, również na poziomie mentalnym. Z kolei w 2016 roku grał dobrze, ale miał kłopot z nadgarstkiem - mówił Moya, cytowany przez dziennik "Marca".
Rozwój Nadala w ostatnich latach budzi zachwyt wśród ekspertów i obserwatorów tenisa. Henri Leconte porównał go do pracy, jaką wykonują zespoły Formuły 1. Najnowsze ulepszenia to właśnie zasługa pomysłów Moyi.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
- Chodziło o to, aby przekonać Rafę do agresywniejszego działania i lepszego serwisu - wyjaśnił szkoleniowiec. - Doskonale poprawił się, jeśli chodzi o drugie podanie. Wcześniej, ze względu na słabość w tym elemencie, skupiał się jedynie na wysokim procencie trafiania drugim serwisem w kort. Przez to rozpoczynał wymiany, będąc w defensywie. Próbowałem go przekonać, aby nadawał inicjatywę w punktach, zmieniał rytm gry i skracał akcje.
Pod wodzą Moyi Nadal zdobył pięć ze swoich 19 wielkoszlemowych tytułów (Roland Garros 2017, 2018 i 2019 oraz US Open 2017 i 2019). - Podczas Rolanda Garrosa 2017 Rafa grał najlepiej od lat, ale przed finałem byłem zdenerwowany, bo pół roku wcześniej przegrał finał Australian Open oraz przez trzy sezony nie zdobył żadnego wielkoszlemowego tytułu. Miał 31 lat i nie wiedzieliśmy, czy wróci do miejsca, do którego naszym zdaniem należy. Ale zagrał dobrze i pewnie - wspominał 43-latek z Majorki.
Szczere wyznanie Roberto Bautisty: Tenis jest moją ucieczką. Pomagał mi nie myśleć o problemach