Magdalena Fręch (WTA 174) zanotowała szósty występ w kwalifikacjach do głównego cyklu w tym roku. Przeszła je jedynie w Lyonie. Nie przebrnęła ich w Australian Open, Dubaju, Dosze i Palermo. W tej ostatniej imprezie przegrała z Kają Juvan. W Pradze Polka wzięła na Słowence rewanż w II rundzie eliminacji.
O wejście do głównej drabinki Fręch zmierzyła się z Łesią Curenko (WTA 139), byłą 23. rakietą globu i ćwierćfinalistką US Open 2018. Polka przegrała 6:7(7), 6:7(2). W pierwszym secie łodzianka zmarnowała pięć piłek setowych. W drugiej partii serwowała przy 5:4 i 6:5, ale nie udało się jej doprowadzić do trzeciej odsłony.
W trwającym dwie godziny i 32 minuty meczu obie tenisistki uzyskały po osiem przełamań. W sumie miały 41 break pointów (20 Curenko, 21 Fręch). Ukrainka na swoim koncie ma cztery tytuły głównego cyklu (Stambuł 2015, Kanton 2016, Acapulco 2017 i 2018). Polka spotkała się z nią po raz pierwszy.
Fręch ma jeszcze szansę na główną drabinkę. Może do niej wejść jako "szczęśliwa przegrana". W imprezie wystąpią dwie tenisistki, które doznały porażek w decydującej rundzie eliminacji.
J&T Banka Prague Open, Praga (Czechy)
WTA International, kort ziemny, pula nagród 225,5 tys. dolarów
poniedziałek, 10 sierpnia
III runda eliminacji gry pojedynczej:
Łesia Curenko (Ukraina) - Magdalena Fręch (Polska) 7:6(7), 7:6(2)
Zobacz także:
Palermo: Fiona Ferro lepsza od Anett Kontaveit w finale. Drugi tytuł Francuzki
ZOBACZ WIDEO: Tenis. Lotos PZT Polish Tour. Paweł Ciaś: Plan? Przygotować się fizycznie