Już przed startem US Open 2020 podkreślaliśmy, że ze względu na obsadę będzie to wyjątkowy turniej. Po raz pierwszy od Roland Garros 2003 w imprezie Wielkiego Szlema zabrakło Rogera Federera i Rafaela Nadala. Z tzw. "Wielkiej Trójki" światowego tenisa na starcie pojawił się tylko Novak Djoković.
Nieobecność Federera i Nadala w teorii stawiała Djokovicia w roli murowanego faworyta do tytułu. Ale historia mówiła inaczej. Z ostatnich 11. porażek w turniejach wielkoszlemowych Serb ani jednej nie poniósł ze Szwajcarem i z Hiszpanem. I w US Open 2020 także uległ komuś innemu. W IV rundzie został wyeliminowany przez Pablo Carreno, a w istocie należałoby napisać, że przegrał z własną nieodpowiedzialnością, bo został zdyskwalifikowany za trafienie piłką arbiter liniowej.
To oznacza, że po raz pierwszy od ponad 16 lat w 1/4 finału turnieju Wielkiego Szlema nie wystąpi ani Federer, ani Nadal, ani Djoković. Ostatnia taka sytuacja w zawodach tej rangi miała miejsce w Roland Garros 2004 - czyli 64 imprezy wielkoszlemowe temu.
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność
Jeśli chodzi o US Open, ostatnie ćwierćfinały bez żadnego z przedstawicieli "Wielkiej Trójki" odbyły się w 2003 roku.
16 czy 17 lat to w takim sporcie jak tenis epoka. To też pokazuje nam, jak długo Szwajcar, Hiszpan i Serb utrzymują się na najwyższym poziomie i rywalizują o największe tytuły.
Teraz do głosu dojdą inni. Pytanie, czy to jednorazowy przypadek, czy początek szumnie od jakiegoś czasu zapowiadanej zmiany warty. Przekonamy się o tym za niecały miesiąc. Kolejny turniej wielkoszlemowy, Roland Garros, wystartuje już 27 września. Na liście zgłoszeń są Nadal i Djoković.
US Open: Novak Djoković zdyskwalifikowany! Trafił piłką arbiter liniową