Do 1/8 finału dotarła Iga Świątek podczas tegorocznego Australian Open. Polka stoczyła zacięty bój o ćwierćfinał z Simoną Halep, ale ostatecznie musiała uznać wyższość Rumunki, numer dwa światowego tenisa (6:3, 1:6, 4:6).
Już po meczu, w mediach społecznościowych, Świątek pochwaliła się, że została ambasadorką słynnego producenta zegarków, firmy "ROLEX".
"Jestem podekscytowana - zostałam częścią rodziny ROLEX. To dla mnie ważne, bo uświadamiam sobie, jaką drogę pokonałam. Od bycia dzieckiem oglądającym w telewizji, jak Roger podnosi trofea z zegarkiem na nadgarstku, do posiadania własnego - zegarka, nie trofeum (jeszcze?)" - napisała na Twitterze polska tenisistka.
ZOBACZ WIDEO: Czy Iga Świątek zagra na igrzyskach olimpijskich w Tokio? Psycholog zdradza szczegóły
Jej wpis wzbudził skrajne emocje. Wielu kibiców gratulowało, cieszyło się z sukcesu reprezentantki Polski także w kwestiach marketingowych. Pojawiły się jednak także negatywne opinie. Niektórzy wyśmiewali tenisistkę albo sugerowali, że powinna zająć się grą, a nie sprawami reklamowymi.
Negatywnymi komentarzami części fanów zdziwiony jest Tomasz Lis, dziennikarz i kibic sportu, między innymi tenisa.
"Wielka firma, na podstawie opinii ekspertów decyduje, że talent i styl naszej młodej tenisistki czyni z niej wymarzoną twarz marki. Tenisistka się cieszy, co jest doskonale zrozumiałe. Wielu ludzi wściekłych. Nie rozumiem mojego kraju" - napisał dziennikarz na swoim profilu na Twitterze.
Wielka firma, na podstawie opinii ekspertów decyduje, ze talent i styl naszej młodej tenisistki czyni z niej wymarzoną twarz marki. Tenisistka się cieszy, co jest doskonale zrozumiałe. Wielu ludzi wściekłych. Nie rozumiem mojego kraju.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) February 16, 2021
Czytaj także:
Trener Igi Świątek: Nie spodziewałem się, że jest tak blisko najlepszych
Iga Świątek zabrała głos po porażce w Australian Open. "Było trochę smutno"