Novak Djoković czwarty raz w karierze wystąpi w turnieju rangi ATP Tour rozgrywanym w Belgradzie. W 2009 roku zdobył tytuł po finale z Łukaszem Kubotem, w 2010 skreczował w ćwierćfinale z Filipem Krajinoviciem, a w 2011 ponownie sięgnął po trofeum, w decydującym meczu pokonując Feliciano Lopeza.
- Jestem bardzo emocjonalny, kiedy gram w domu i reprezentuję swój kraj - przyznał podczas konferencji prasowej, cytowany przez atptour.com. - Mieliśmy tu turniej w latach 2009-12, wygrałem dwie edycje i bardzo dobrze pamiętam tamte chwile. Tylko kilka razy w karierze doświadczyłem tego, że mogłem grać w swoim mieście, przed rodziną i lokalnymi kibicami. To coś wyjątkowego.
Serbia Open po dziewięciu latach wrócił do kalendarza rozgrywek głównego cyklu, ale powodu pandemii koronawirusa odbywa się bez udziału publiczności. Djoković i tak nie może doczekać się występu. - Staram się cieszyć każdą sekundą przebywania w ojczyźnie i z rodzicami, których w obecnych czasach nie widuję tak często - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA
Turniej jest rozgrywany na kortach akademii Djokovicia. - To przywołuje wiele wspomnień z przeszłości, mojego dorastania, korzeni i tego, jak zaczynałem. W klubie, gdzie odbywa się turniej, często występowałem w lokalnych zawodach, gdy byłem dzieckiem. Wielu ludzi stąd widziało, jak się rozwijam jako tenisista. To szczególne uczucie i próbuję nakarmić się tą energią, by w tym tygodniu dać z siebie wszystko - wyjawił.
Serb jest faworytem imprezy, ale ma nadzieję, że z dobrej strony pokażą się też jego rodacy. - W turnieju biorą udział najlepsi serbscy tenisiści. Jesteśmy przyjaciółmi, wspieramy się i mamy bardzo dobre relacje, ale kiedy stoimy po przeciwnych stronach siatki, jesteśmy rywalami - zastrzegł.
Djoković w drabince Serbia Open jest najwyżej rozstawiony. Inauguracyjny mecz rozegra w środę, nie przed godz. 14:30, gdy zmierzy się z Soonem Woo Kwonem.