Kolejny maraton w ćwierćfinale Rolanda Garrosa. Anastazja Pawluczenkowa w końcu się doczekała

PAP/EPA / YOAN VALAT  / Na zdjęciu: Anastazja Pawluczenkowa
PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu: Anastazja Pawluczenkowa

Kort Philippe'a Chatriera stał się we wtorek areną tenisowych dreszczowców. W drugim ćwierćfinale singla kobiet Anastazja Pawluczenkowa stoczyła trzysetowy bój z Jeleną Rybakiną, by w końcu spełnić marzenie.

W drugim ćwierćfinale Rolanda Garrosa 2021 spotkały się tenisistki, które w Paryżu tworzą parę deblową, dlatego choć nie grały jeszcze przeciwko sobie, to zdążyły się już poznać na korcie. Rozstawiona z 21. numerem Jelena Rybakina po raz pierwszy dotarła do wielkoszlemowego ćwierćfinału. Oznaczona "31" Anastazja Pawluczenkowa osiągnęła tę fazę już po raz siódmy i podobnie jak rywalka bardzo chciała w końcu wykonać kolejny krok.

Pierwszy set stał na bardzo na wysokim poziomie. Obie tenisistki kończyły wiele piłek i starały się wykorzystać każdą okazję do zdobycia punktu. Już w pierwszym gemie Rybakina z trudem utrzymała serwis, broniąc dwóch break pointów. Potem sama ruszyła do ataku i zdobyła przełamanie na 3:1. Przewagi jednak nie utrzymała, bo Pawluczenkowa wyrównała na po 4. Od tego momentu panie pilnowały serwisu, dlatego decydować musiał tie break. W nim Kazaszka odpaliła forhend i błyskawicznie wyszła na 5-0. Rosjanka nie zdołała dogonić przeciwniczki, która wykorzystała premierowego setbola.

W drugiej partii gra była początkowo wyrównana, ale z czasem panie obniżyły poziom. O losach seta zdecydowały wydarzenia z szóstego gema. Najpierw Rybakina w świetnym stylu obroniła trzy break pointy, ale potem była czwarta szansa na przełamanie i kuriozalna sytuacja. Pawluczenkowa poślizgnęła się i upadła na kort, a Kazaszka wpakowała piłkę w siatkę. Po utracie serwisu już się nie podniosła, bo będąca na fali moskwianka zakończyła drugą odsłonę kolejnym przełamaniem, w ósmym gemie.

ZOBACZ WIDEO: Sprawa Naomi Osaki zwróciła uwagę na duży problem. "Mamy prawo mieć opinię na temat, ale..."

Trzeciego seta tenisistki rozgrywały nie tylko na korcie, ale także w głowie. Na początku Rybakina odczuwała skutki poprzedniej odsłony, jednak odrobiła stratę breaka i wyszła na 3:2 z przewagą przełamania. Pawluczenkowa natychmiast wyrównała. Od tego momentu panie pilnowały serwisu. Pod presją była Kazaszka, bo Rosjanka podawała jako pierwsza. Przy stanie 6:7 Rybakina w wielkim stylu wygrała gema serwisowego z 0-30. Po zmianie stron jeszcze raz znalazła się w opałach i tym razem moskwianka uzyskała meczbola. W tak ważnym momencie rywalka sprezentowała Pawluczenkowej zwycięstwo podwójnym błędem.

Po dwóch godzinach i 33 minutach Rosjanka zwyciężyła 6:7(2), 6:2, 9:7. We wtorek skończyła 44 piłki i zanotowała 28 niewymuszonych błędów. Rybakina miała 46 wygrywających uderzeń i 43 pomyłki. Do tego zdobyła o osiem punktów mniej od rywalki (113-121) i dała się przełamać sześciokrotnie. Odpowiedziała tylko trzema breakami.

10 lat temu Pawluczenkowa bez powodzenia zagrała w ćwierćfinale Rolanda Garrosa. Tym razem, w wieku 29 lat, awansowała do półfinału, w którym zmierzy się z inną debiutantką na tym etapie wielkoszlemowej imprezy, Tamarą Zidansek. Słowenka wygrała we wtorek długi bój z Hiszpanką Paulą Badosą. Pawluczenkowa i Zidansek spotkają się po raz pierwszy w tourze.

Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród 34,367 mln euro
wtorek, 8 czerwca

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 31) - Jelena Rybakina (Kazachstan, 21) 6:7(2), 6:2, 9:7

Program i wyniki turnieju kobiet

Czytaj także:
Rywalka dwoiła się i troiła, ale Iga Świątek zagrała jak prawdziwa mistrzyni. Polka zakończyła marsz Ukrainki
Sofia Kenin nie powtórzy wyniku z ubiegłego roku. Urodzaj debiutantek w ćwierćfinale

Źródło artykułu: