- Widzą państwo wynik, my nic już nie będziemy mówić. 15-40, Hubert o krok od półfinału - powiedział komentator Polsatu Sport Tomasz Tomaszewski, gdy Hubert Hurkacz miał pierwszą piłkę meczową w ćwierćfinale Wimbledonu z Rogerem Federerem.
Kilka chwil później legendarny Szwajcar, ośmiokrotny zwycięzca londyńskiej imprezy, jeden z najsłynniejszych sportowców świata, wyrzucił piłkę w aut i mecz się skończył. Polski tenisista wygrał w trzech setach. 6:3 w pierwszym, 7:6 w drugim, choć przegrywał 1:4, i 6:0 w trzecim.
- Drodzy państwo, drodzy państwo, Hubert Hurkacz wygrywa dzisiaj z legendą, z monumentem. Z Rogerem Federerem. Wspaniały mecz Huberta, fenomenalny - cieszył się Tomaszewski. - Hubert wszedł właśnie w buty Jerzego Janowicza - dodał towarzyszący mu w czasie transmisji Dawid Olejniczak.
ZOBACZ WIDEO: Bardzo gorące igrzyska w Tokio. "I tak będę musiała wystartować"
24-letni wrocławianin awansował do półfinału najbardziej prestiżowego turnieju tenisowego na świecie jako drugi polski singlista w historii. Jako pierwszy, w 2013 roku, dokonał tego Jerzy Janowicz. Łodzianin grał wtedy tenis życia, tak jak teraz Hurkacz. Też potężnie serwował i pokazywał znakomitą jak na dwumetrowca sprawność fizyczną.
Grzeczny aż do przesady
Tyle jeśli chodzi o podobieństwa. Różnic jest więcej. Janowicz był nerwowy, porywczy, często wdawał się w ostre dyskusje z sędziami. A Hurkacz? Chyba w całym polskim sporcie trudno o bardziej ułożonego człowieka. Skromny i pracowity jak mrówka. Grzeczny aż do przesady. W świecie, gdzie gra toczy się o wysoką stawkę, ciągle pozostaje sobą. Nie zobaczymy go kłócącego się z przeciwnikiem albo sędzią.
Jego uśmiechniętą twarz o pogodnych oczach można by umieścić w Słowniku Języka Polskiego, żeby zobrazować znaczenie słowa "sympatyczny". Choć akurat po wygranej z Federerem bardziej niż sympatyczny pasowałoby do niej słowo "rozanielony".
- Nie wiem, co powiedzieć. To dla mnie coś super wyjątkowego. Grać tutaj przeciwko Rogerowi Federerowi... Spełniło się dziecięce marzenie - mówił jeszcze na korcie. Zapytany, czy wyobrażał sobie zwycięstwo z ikoną tenisa w takim miejscu, w meczu o taką stawkę, odpowiedział szczerze: - Chyba nie.
Z typową dla siebie pokorą wspomniał o wielkich osiągnięciach Federera na kortach Wimbledonu i podkreślił, że jest niezwykle dumny i szczęśliwy z pokonania takiego mistrza. Publiczność, która wcześniej przez cały mecz wspierała szwajcarskiego mistrza, przyjęła jego słowa z entuzjazmem i dużą sympatią.
2021 rok jeszcze przed Wimbledonem był dla wrocławianina najlepszym w karierze. W kwietniu osiągnął wielki sukces, wygrywając bardzo prestiżowy turniej w Miami. Ranga: ATP Tour Masters 100. Wyższą mają tylko Wielkie Szlemy. W rankingu ATP Polak wspiął się na 18. miejsce, w rankingu Race to Turin był 11. Teraz w obu tych zestawieniach wskoczy na jeszcze wyższe miejsce.
Muszę odpocząć, by wrócić silniejszy
Byłoby jednak kłamstwem napisać, że w ostatnich miesiącach wszystko, czego dotknął Hurkacz, zamieniało się w złoto. Po triumfie w Miami 24-latek przeżywał kryzys. W maju i w czerwcu z sześciu kolejnych turniejów - w Madrycie, Rzymie, Paryżu (Roland Garros 2021), Stuttgarcie i Halle przegrał już w pierwszym meczu. W rzymskiej imprezie skreczował w meczu z Lorenzo Mussettim, choć nie doznał żadnego konkretnego urazu. Za przyczynę rezygnacji podał osłabienie organizmu.
- Muszę chwilę odpocząć, żeby wrócić silniejszy - mówił wtedy Hurkacz. Odzyskanie sił zajęło mu dwa miesiące, ale najważniejsze, że zdążył na czas. Na jeden z najważniejszych turniejów w roku, w którym swoją grą zachwyca cały tenisowy świat.
W pierwszej rundzie zrewanżował się Musettiemu za Rzym, w drugiej szybko rozprawił się z Marcosem Gironem, w trzeciej z Aleksandrem Bublikiem. Po spotkaniu z Kazachem furorę w internecie zrobił kilkusekundowy film, na którym Hurkacz dzieli się ze swoim przeciwnikiem bananami. Brat łata, dusza człowiek, nazywajcie go jak chcecie. Taki już po prostu jest.
W czwartej rundzie wrocławianin rozegrał dwudniowy mecz z rozstawionym z numerem 2 Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem. Kiedy zrobiło się zbyt ciemno, żeby grać, i zawodnicy musieli zejść z kortu, przegrywał 1:2 w setach. Kiedy wrócili, Miedwiediew miał już niewiele do powiedzenia. Skończyło się na wygranej Hurkacza w pięciu partiach.
Wielka rola rodziców
Zarówno w literaturze, jak i w filmie, Hurkacz wybiera kino akcji. Na przykład Roberta Ludluma, autora sensacyjnych powieści o Jasonie Bournie, które z dobrym skutkiem zekranizowano. W tym roku w Wimbledonie to on sam zapewnia świetną akcję. Jest wciągająco, zaskakująco, są zwroty akcji, a kończy się, jak na razie happy endem.
Oby w półfinale było tak samo. W końcu w filmach o Bournie najlepszym momentem był zwykle ten końcowy, gdy przy dźwiękach utworu Moby'ego "Extreme Ways" główny bohater bardzo dobitnie pokazywał, że jest kozakiem nie do zdarcia.
O życiu prywatnym Hurkacza wiemy tyle, że ma czternastoletnią siostrę, a dużą rolę w jego sportowej karierze odegrali rodzice. Mama zaprowadziła go na pierwszy trening, gdy miał pięć lat, i razem z tatą dała coś niezbędnego do odniesienia sukcesu - wiarę, że jest możliwy. - Od początku wierzyli, że będę mógł zrealizować swoje marzenia, wspierali mnie, nie blokowali w żaden sposób. Ani razu nie usłyszałem, że mi się nie uda - mówił Hurkacz dwa lata temu w rozmowie z WP SportoweFakty.
Swój stoicki spokój Hubert Hurkacz zawdzięcza ćwiczeniom oddechowym - medytacji.
Na próżno także szukać go na pierwszych stronach kolorowej prasy, ponieważ bardzo strzeże swojego życia prywatnego. A popularności - jak sam mówi - nie ogarnia.
Sportowiec, który pokazuje, że można odnosić duże sukcesy będąc weganinem (nie je mięsa, ryb, nabiału) nie uważa się za osobę wierzącą w Boga. - Dla mnie najważniejsze jest to, żeby postępować w zgodzie z sobą. Myślę, że karma wraca. Że powinniśmy się zachowywać tak, jak chcielibyśmy, aby inni postępowali z nami - mówił nam Hurkacz jeszcze przed swoimi dużymi sukcesami. Podkreślił wtedy, że wierzy w dobro, w sens robienia dobrych rzeczy.
Hubert Hurkacz, półfinalista Wimbledonu 2021, znakomity tenisista i, co najważniejsze, dobry człowiek. Warto mu kibicować.
Czytaj także:
Euforia po wygranej Hurkacza nad Federerem! "Niech mnie ktoś obudzi"
Medytacja, książki Roberta Ludluma i… poker, czyli Hubert Hurkacz poza kortem