Hejt, rasizm i brak akceptacji. Nick Kyrgios otwarcie o przykrych doświadczeniach z rozgrywek

PAP/EPA / DAVE HUNT / Na zdjęciu: Nick Kyrgios
PAP/EPA / DAVE HUNT / Na zdjęciu: Nick Kyrgios

Nick Kyrgios otwarcie mówił o przykrych doświadczeniach. Wyjawił, że hejt, przejawy rasizmu i brak akceptacji dla jego osobowości wpędziły go "mroczne miejsca". - Teraz jestem wystarczająco stary, by wiedzieć, że to wszystko to bzdury - podkreślił.

W tym artykule dowiesz się o:

Turniej w Waszyngtonie jest dla Nicka Kyrgiosa jednym z ulubionych. W tym roku w stolicy USA będzie bronił tytułu. - Zawsze czułem się tu wyjątkowo, jak w domu. Uwielbiam tutejszych kibiców - mówił, cytowany przez punktodebreak.com.

- Chyba jestem tenisistą na pół etatu - stwierdził Kyrgios, dla którego będzie to dopiero piąty turniejowy występ w 2021 roku. - Za każdym razem, gdy gram w turnieju, czuję wibracje, że to może być ostatni raz, kiedy tu jestem. Jeśli chodzi o moją karierę, to w tym momencie czuję się dziwnie. Ale uwielbiam wracać i widzieć wszystkich moich kumpli.

Australijczyk, który kilka miesięcy temu wyjawił, że doświadczył depresji, był bardzo otwarty w rozmowie z dziennikarzami i mówił o swoich przykrych doświadczeniach z rozgrywek. - Byłem w położeniu, o którym ludzie tacy jak Naomi Osaka mówią, że jest to choroba psychiczna. Podczas gdy to, przez co ja przechodziłem, było 20 razy gorsze - ocenił.

ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. "Anita mogła już nie trenować". Wszystko ułożyło się idealnie dla polskiej mistrzyni

- Sport mógł wpędzić mnie w mroczne miejsce i na chwilę to zrobił. Gdy miałem 18 lat i byłem jednym z najbardziej znanych sportowców w Australii i zarazem jednym z najbardziej miażdżonych przez media, nie było to łatwe. Teraz mam 26 lat i jestem wystarczająco stary, by wiedzieć, że to wszystko to bzdury - powiedział.

Kyrgios uważa, że tenis w ogólnym ujęciu ma problem z zaakceptowaniem zawodników, którzy wychodzą poza ramy szerokiej pojętej poprawności. A on chce być sobą i dawać radość kibicom.

- Biorąc pod uwagę, ilość hejtu, rasizmu i głupiego gadania, jakie doświaczyłem ze strony touru, kibiców i wszystkiego, jestem odporny - podkreślił. - W głębi duszy wiem, że jestem świetny w tym sporcie. Tenis potrzebuje osobowości. Czuję się, jakbym był ikoną tego sportu w tym sensie, że robię to po swojemu.

- Czuję, że gram nie dla siebie, lecz dla ludzi, którzy chcą się ze mną identyfikować. Kiedy byłem młody nie miałem celów związanych z wielkoszlemowymi tytułami. Nie kochałem tego sportu. W tej chwili lubię grać i przebywać z kibicami.

- Idę własnym tempem, z nikim nie rywalizuję i nie czuję, że muszę wygrywać czy piąć się w rankingu. Tutaj mogę pojawić się, dać radość kibicom, angażując ich podczas prostego treningu i uczynić ich częścią turnieju. Robić to, co chcę. Płynę, rozgrywam kilka turniejów i, jeśli mogę, dobrze się bawię - dodał.

Rywalizację w Waszyngtonie Kyrgios rozpocznie we wtorkową noc. W I rundzie zmierzy się z Mackenzie'em McDonaldem.

Novak Djoković zawód w igrzyskach przekuje w sukces? "Otworzy nowy rozdział"

Źródło artykułu: