Dominic Thiem jest trzecim po Rogerze Federerze i Rafaelu Nadalu tenisistą ze ścisłej światowej czołówki, który w tym sezonie już nie pojawi się na kortach. Austriak musiał przedwcześnie zakończyć występy w 2021 roku z powodu kontuzji nadgarstka, jakiej doznał 22 czerwca podczas meczu z Adrianem Mannarino w turnieju na Majorce.
- To było straszne. Wykonałem szybki ruch do forhendu i kiedy uderzyłem piłkę, już wiedziałem, że nie jest dobrze - wspominał moment odniesienia kontuzji w wywiadzie dla "Kroner Zeitung".
Thiem chciałby być gotowy do gry wraz z początkiem sezonu 2022. Ale wciąż istnieje zagrożenie, że będzie musiał poddać się operacji. A to storpedowałoby jego plany i wydłużyło okres przymusowej pauzy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: oto jedna z najpiękniejszych kobiet w światowym futbolu
- Za miesiąc mam kolejne badania. Mam nadzieję, że na początku listopada będę mógł trenować, aby w styczniu zagrać w Australii. Jeśli będę musiał przejść operację, wszystko zostanie przesunięte o cztery do ośmiu tygodni - powiedział.
Zeszłoroczny mistrz US Open przyznał, że to dla niego pechowy sezon. - Ostatnie sześć lat było wspaniałych. Ten sezon to jakby przerwa w mojej karierze. Mam nadzieję, że po nim przyjdzie sześć kolejnych fantastycznych.
Kontuzja pozbawiła Thiema szansy na obronę tytułu w US Open oraz na występ w turnieju finałowym Pucharu Davisa. - Przegapienie US Open jest dla mnie trudne, ale Puchar Davisa w Innsbrucku boli najbardziej. Coś takiego możesz mieć tylko raz w życiu - wyjawił.
Żmudny problem Rafaela Nadala. "Nie wiadomo, skąd to się bierze"