Kibice, którzy nabyli wejściówki na poniedziałkową sesję dzienną na Arthur Ashe Stadium, na pewno nie żałowali. Andy Murray i Stefanos Tsitsipas stworzyli wspaniałe, trwające cztery godziny i 40 minut widowisko, które zakończyło się zwycięstwem faworyzowanego ateńczyka 2:6, 7:6(7), 3:6, 6:3, 6:4.
Tenisiści przeżywali w tym czasie prawdziwą huśtawkę nastrojów. Emocje nie opadły także po meczu, bo Murray skrytykował rywala za zachowanie na korcie. Poszło o przerwę przed piątym setem, gdy Grek udał się do szatni, aby się odświeżyć. Nie było go osiem minut, co wystarczyło, aby Brytyjczyk zaczął posądzać go o oszukiwanie.
Jeszcze w trakcie pojedynku były lider rankingu ATP dawał do zrozumienia, że to dziecinne zachowanie ze strony Tsitsipasa. Potem trzykrotnemu mistrzowi wielkoszlemowemu przypomniały się turnieje... do lat 12. Gdy Grek miał serwować po zwycięstwo w meczu, Murray zapytał sędziego, czy może skorzystać z przerwy medycznej. Natychmiast jednak zaśmiał się i wyznał, że tylko żartował.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
Mocne słowa padły na konferencji prasowej, gdy Brytyjczyka zapytano o przerwy, z których korzystał jego przeciwnik. - Straciłem do niego szacunek. Powiedziałbym to samo nawet, gdybym wygrał ten mecz. Przysięgam. To był nonsens i on o tym wie - stwierdził Murray.
Jak na ten zarzut odpowiedział Tsitsipas? - Jeśli jest coś, co chce mi przekazać, to powinnyśmy wspólnie o tym porozmawiać, aby zrozumieć, co poszło nie tak. Nie sądzę, abym złamał jakikolwiek przepis. Grałem zgodnie z wytycznymi - stwierdził Grek.
Tsitsipas był krytykowany za korzystanie z dłuższych przerw także podczas turnieju ATP Masters 1000 w Cincinnati. Wówczas odpadł po trzysetowym pojedynku z Alexandrem Zverevem. Niemiec zwrócił uwagę na to, że jego rywal zabrał ze sobą do toalety torbę z telefonem komórkowym i mógł dzięki temu kontaktować się ze swoim sztabem.
Czytaj także:
Niesamowita batalia z młodą Amerykanką. Była piękna gra i atak furii Magdy Linette
Niewykorzystane szanse i frustracja. Kamil Majchrzak nie znalazł sposobu na Fina