Wielka duma świata arabskiego. "To dopiero początek"

Getty Images /  TPN / Na zdjęciu: Ons Jabeur
Getty Images / TPN / Na zdjęciu: Ons Jabeur

Poniedziałek zapisał się w historii tenisa. Po raz pierwszy w Top 10 rankingu znalazła się przedstawicielka świata arabskiego. Ons Jabeur ciężko pracowała na swój sukces i zapowiada, że nie zamierza spocząć na laurach.

W tym artykule dowiesz się o:

W ćwierćfinale prestiżowych zawodów BNP Paribas Open 2021 Ons Jabeur okazała się lepsza od Estonki Anett Kontaveit. Było to jest 48. zwycięstwo w tegorocznym głównym cyklu. Wynik uzyskany w Indian Wells sprawił, że Tunezyjka osiągnęła najwyższą w karierze ósmą pozycję. Jako pierwsza reprezentantka świata arabskiego znalazła się w Top 10 rankingu WTA. U panów taka sytuacja jeszcze nie miała miejsca.

Wielki postęp

Przez ostatnie lata Jabeur ciężko pracowała na swój sukces. W 2011 roku wygrała juniorskiego Rolanda Garrosa, ale na zawodowych kortach długo czekała na swój moment. Pod koniec sezonu 2018 dotarła do finału halowego turnieju Kremlin Cup i dzięki temu na dobre zadomowiła się w Top 100. W kolejnym roku brakowało spektakularnego sukcesu, ale udało się go zakończyć na 77. pozycji.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!

Łamanie barier Jabeur rozpoczęła w sezonie 2020. Najpierw jako pierwsza Arabka osiągnęła ćwierćfinał zawodów Wielkiego Szlema. Miało to miejsce podczas Australian Open w Melbourne, gdzie pokonała m.in. kończącą karierę Karolinę Woźniacką. Potem była IV runda Rolanda Garrosa i awans na 31. lokatę. Pozycja ta dała komfort grania w największych turniejach.

Historyczny 2021 rok

Początek nowego sezonu nie zapowiadał, że forma Jabeur eksploduje. Wszystko zmieniło się w kwietniu w Charleston. Najpierw 27-latka osiągnęła półfinał zawodów rangi WTA 500, potem zagrała w finale turnieju WTA 250. Tytułu pozbawiła ją wówczas po trzysetowym boju Australijka Astra Sharma.

Ale Tunezyjka poczuła, że jest blisko i gra naprawdę dobrze. Na europejskiej mączce doszła do 1/8 finału w Madrycie i w Paryżu. Potem było przejście na trawę i długo oczekiwany tytuł w Birmingham. Na kortach Wimbledonu pokonała w IV rundzie Igę Świątek i zameldowała się w ćwierćfinale. Amerykańskie lato przyniosło kolejne świetne wyniki (ćwierćfinał w Montrealu, półfinał w Indian Wells i finał w Chicago) oraz upragniony debiut w Top 10.

Ambitne plany

- To spełnienie marzeń. To coś, czego bardzo pragnęłam. Chciałam dostać się do Top 10, a potem zostać numerem jeden na świecie. Pierwsza "10" to dopiero początek. Od dłuższego czasu wiedziałam, że na nią zasługuję, ponieważ grałam dobrze. Ale bardzo chciałam to udowodnić. Ciągle jest sporo rzeczy do poprawienia - powiedziała dziennikarzom w Indian Wells (cytat za wtattennis.com).

Jabeur kibicuje cały arabski świat. Tenisistka często opowiada, jak trudno było jej się przebić. Sponsorzy nie chcieli wspierać zawodniczki pochodzącej z Tunezji. Nie mogła liczyć na pomoc rodzimej federacji, jak to ma miejsce w Australii, Francji czy USA. Mimo tego dzięki wsparciu trenera Issama Jellaliego i męża Karima Kamouna osiągnęła tak wiele.

- Wykonujemy bardzo ciężką pracę. To bardzo boli, gdy ludzie wypowiadają się nie wiedząc, co się dzieje i jakich poświęceń to wymaga. To nie jest w porządku wobec nich czy mnie. Jeśli ktoś atakuje moją rodziną, to jestem bardzo zła. Nie lubię tego - wyznała ósma rakieta świata.

Legendy gratulują

Dla Jabeur tegoroczna misja nie jest jeszcze zakończona. Półfinał w Indian Wells (w którym lepsza od niej okazała się Paula Badosa) sprawił, że ciągle ma szansę na grę w WTA Finals. Zapewnić sobie bilet do meksykańskiej Guadalajary będzie mogła w tym tygodniu w Moskwie albo w kolejnym we włoskiej miejscowości Courmayeur. Do realizacji celu potrzeba naprawdę niewiele.

Tymczasem sukces został doceniony w świecie tenisa. "Gratulacje dla Ons Jabeur i jej sztabu za historyczne osiągnięcie. Co za rok, a właściwie co za lata. Top 10 moja przyjaciółko. Wielki szacunek i duma. Dziękuję za inspirowanie tak wielu!" - napisała na Twitterze Selima Sfar, która 20 lat temu jako pierwsza Tunezyjka przecierała szlaki (była 75. rakietą globu).

A gdy Jabeur zapowiedziała, że jej celem jest zostanie liderką rankingu WTA, to powodzenia życzyła jej Chris Evert, której nazwisko nosi puchar wręczany każdej numer jeden światowej klasyfikacji. "Nie widzę powodu, dla którego nie mogłabyś go zdobyć. Walcz dalej. Uwielbiam twoją postawę na korcie i dropszoty" - skomentowała utytułowana Amerykanka. Do gratulacji dołączyli także Andy Murray, Martina Navratilova i Billie Jean King.

Czytaj także:
Co tam się działo! Triumf Pauli Badosy po fascynującej uczcie
Rollercoaster w sensacyjnym finale. Cameron Norrie z życiowym triumfem

Komentarze (4)
avatar
tad49
20.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I może być po dumie! Odpadła już w 1-ej rundzie, nastąpiło "zmęczenie materiału" ! A później może przyjść kryzys. 
avatar
steffen
19.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Redaktorku, czy określenie "Arabka" nie jest przypadkiem rasistowskie? 
avatar
Arkadiusz Mochocki
19.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem, czy to będzie takie proste. W tym Roku Iga 2 razy przegrała, z Jabeur, choć jako juniorka, potrafiła z Jabeur wygrać, na kortach twardych Waszyngtonu 2:1 29.7.2019. 
avatar
fannovaka
19.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
ZA niedlugo to ja nasza Polska duma-IGA wyautuje z tej pierwszej 10tki