- Jesteśmy ludźmi z krwi i kości, wszyscy byliśmy w nerwach. Turniej zupełnie nam nie wyszedł, ale to nie koniec świata. Nikt się na nikogo nie będzie śmiertelnie obrażał. Błąd jest może taki, że nie bierzemy pod uwagę, że wszyscy śledzą teraz każdy nasz ruch i słowa. Agnieszce na pewno przejdzie złość na Ulę. Poszły w piątek razem do fryzjera. Pewnie będzie jakaś przerwa w deblu, ale też nie można go odpuścić. Z prostej przyczyny, Agnieszka i Ula mają taką siłę gry, że mogą kiedyś wygrać Wielkiego Szlema. To jest bardzo dobry debel, tylko obie muszą zrozumieć, że wróg jest za siatką, a nie po tej samej stronie. To są siostry. Raz się czubią, raz się lubią - powiedział Radwański.
Ojciec i trener naszych najlepszych tenisistek przyznał także, że niektórych mankamentów gry córek trudno będzie się pozbyć. - Dziewczyny mają ogromną motywację, ale brakuje im temperamentu. To są panienki z dobrego krakowskiego domu, a w tenisie trzeba być czasem chuliganem. Nie brakuje im umiejętności, szybkości, techniki. Brakuje im instynktu zabójcy. Nikt tego nie zmieni. To bywa frustrujące - zdradził na łamach Gazety Wyborczej.