Co zadecydowało o zwycięstwie Igi Świątek w 1/4 finału AO? "Pokazuje to ostatnia wymiana"

- Iga wygrała przygotowaniem fizycznym. Może i była spięta, może tenisowo niektóre rzeczy nie wychodziły, ale fizycznie od początku do końca meczu prezentowała się bardzo dobrze - mówi o meczu Igi Świątek z Kaią Kanepi Piotr Sierzputowski.

Grzegorz Wojnarowski
Grzegorz Wojnarowski
Iga Świątek PAP/EPA / DEAN LEWINS / Na zdjęciu: Iga Świątek
W nocy z wtorku na środę polskiego czasu Świątek pokonała Kanepi 4:6, 7:6, 6:3 w ćwierćfinale Australian Open 2022 i awansowała do najlepszej czwórki turnieju singlistek. Dla naszej zawodniczki to najlepszy w dotychczasowej karierze wynik w Melbourne. Osiągnięcie go przyszło jej z dużym trudem. 36-letnia Estonka okazała się wymagającą rywalką.

- Nie był to najpiękniejszy mecz, mecz niewymuszonych błędów (Świątek popełniła ich 50, Kanepi 62 - przyp. WP SportoweFakty). Ładunek emocjonalny miał dla nas ogromny, natomiast jakościowo stał na dość przeciętnym poziomie. Pojedynek, który ogląda się, bo komuś się kibicuje, a nie dlatego, że tak przyjemnie się na niego patrzy - mówi WP SportoweFakty Sierzputowski.

Co zdaniem byłego trenera Świątek sprawiło, że Polce tak trudno grało się z niżej notowaną (WTA 115) rywalką? - Kanepi grała szarpany tenis. Nie dopuszczała do długich wymian, starała się szybko kończyć swoje akcje. Brak rytmu, dużo dziwnych, przypadkowych piłek - to wszystko sprawiało, że nie dało się przewidzieć, gdzie ona zagra. Dopiero jak Estonka się zmęczyła, Iga była w stanie częściej przedłużać wymiany i jeszcze bardziej męczyła tym Kaię. Potem nawet w krótkich akcjach zaczęła dominować.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"

Ćwierćfinał Australian Open 2022 według Sierzputowskiego Świątek wygrała głównie tym, że lepiej od Kanepi zniosła trudy trzygodzinnego meczu. - Może i była spięta, może i tenisowo różne rzeczy nie wychodziły, jak serwis czy forhendy, ale fizycznie od początku do końca meczu prezentowała się bardzo dobrze. Pokazuje to ostatnia wymiana, w której biegała od prawej do lewej, prawie tak samo, jak na początku spotkania.

Przeciwko Kanepi popełniła niespotykaną liczbę podwójnych błędów serwisowych - 12. To rekord Świątek, która wcześniej w cyklu WTA nie miała w jednym meczu więcej niż 10 takich błędów.

Sierzputowski rekordową liczbę pomyłek byłej podopiecznej wyjaśnia następująco: - Jeżeli przeciwniczka wchodzi w kort, atakuje twój drugi serwis, zaczynasz podejmować niepotrzebne ryzyko. Na korcie nie widzi się statystyk, zawodniczka nie wie, że po tym drugim serwisie i tak wygrywa się 50 procent piłek, co jest normalnym wynikiem. Bardzo chce się wykonać dobry pierwszy serwis, a w efekcie wychodzi on gorzej. Na tym właśnie polega wywieranie presji, co akurat Kanepi robiła bardzo dobrze. Świetnie czytała kierunki serwisowe Igi, każdy słabszy serwis, zwłaszcza na forhend, od razu "tłukła". Iga mogła sobie pomyśleć: "Cholera, nawet jak uderzam 180 km/h, ona zdąża do tej piłki. Jak zagram lżej, to jeszcze z tego uderzy. A jak nie trafię pierwszym serwisem, drugi musi być perfekcyjny, żebym nie została skarcona".

Były trener Świątek dodaje, że za kilka lat o stylu, w którym 20-latka z Raszyna wygrała ćwierćfinał, nikt nie będzie pamiętał. - Liczy się zwycięstwo. Wynik Igi już jest bardzo dobry, w porównaniu z poprzednim Australian Open zaszła o dwie rundy dalej, a może być jeszcze lepiej. Turniej tak się układa, że warto to "chwycić".

Żeby chwycić swoją szansę, w czwartkowym półfinale przeciwko rozstawionej z numerem 27 Amerykance Danielle Collins Polka musi zdaniem Sierzputowskiego pokazać lepszy tenis, niż przeciwko Kanepi.  - Widać, że Collins czuje się w Melbourne dobrze. Jeśli Iga odbierze jej atuty, nie pozwoli jej mocno uderzać, może wygrać. Gorzej, jeżeli da jej przestrzeń do takiej gry, jaką Amerykanka lubi.

Czytaj także:
Iga Świątek w półfinale Australian Open. Zarobiła fortunę
Znamy godzinę półfinału Igi Świątek!

Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×