Rafael Nadal wielokrotnie udowadniał, że bariery dla niego nie istnieją. Gdy wydawać by się mogło, że przełamał już wszystkie swoje granice, on znów zadziwił. Właśnie notuje najlepszy początek sezonu w 21-letniej zawodowej karierze.
Zaczęło się w Melbourne
Passa zwycięstw Nadala zaczęła się w styczniu w Melbourne. W turnieju Melbourne Summer Set, który był jego pierwszym oficjalnym występem od września ubiegłego roku, wygrał trzy mecze i zdobył tytuł.
Następnie był niezapomniany dla sympatyków Hiszpana Australian Open. W wielkoszlemowej imprezie w Melbourne tenisista z Majorki także nie znalazł pogromcy. Pokonał siedmiu rywali, wygrał niesamowity finał z Daniłem Miedwiediewem, w którym odrobił stratę 0-2 w setach. Nagrodą był historyczny 21. triumf w zawodach Wielkiego Szlema.
ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor
Najlepszy start sezonu w karierze
Po występach w Melbourne Nadal zrobił sobie kilkunastodniową przerwę od tenisa. W zeszłym tygodniu wrócił do gry i do wygrywania. W Acapulco ograł pięciu rywali, w tym ponownie Miedwiediewa, i swój trzeci w tym sezonie turniejowy start zwieńczył trzecim tytułem.
Sukcesem w Acapulco 35-latek dokonał zarazem rzeczy dla siebie niezwykłej. Licząc od początku roku, wygrał 15 kolejnych meczów i nie poniósł żadnej porażki.
Szczęśliwy i gotowy na więcej
Ale ten fakt nie wpływa na Nadala. Po sobotnim triumfie Hiszpan skupił się przede wszystkim na podkreślaniu znaczenia, jaki ma dla niego tytuł w tak ważnym miejscu jak Acaulco.
- Osiągnąłem tutaj bardzo dobrze wyniki, triumfowałem już czwarty raz i ufam, że będzie to miejsce, w którym ludzie będą mnie dobrze wspominać, gdy zakończę karierę. Ja na pewno będę nosił Acapulco w sercu - powiedział, cytowany przez punktodebreak.com.
Nadal wyjechał z Acapulco szczęśliwy i gotowy na następne wyzwanie. Jego najbliższym startem będzie turniej ATP Masters 1000 w Indian Wells (10-20 marca). Tam stanie przed szansą na kontynuowanie swojej serii i wygrania sześciu kolejnych meczów.
Sporo emocji na zakończenie Golden Swingu. Pedro Martinez z pierwszym tytułem