Iga Świątek zagra w finale turnieju WTA Porsche Tennis Grand Prix w Stuttgarcie. W sobotę liderka światowego rankingu została poddana ciężkiej próbie, ale ostatecznie wyszła z niej zwycięsko, pokonując w trzech setach (6:7, 6:4, 7:5) Rosjankę Ludmiłę Samsonowa (więcej TUTAJ).
Po meczu raszynianka przyznała, że rywalka zaskoczyła ją szybkością na korcie, chociaż była na to przygotowana.
- Wiedziałam, że będzie szybka, ale mimo to zaskoczyła mnie w tym elemencie. Pomyślałam, że ona gra naprawdę dobrze i jeśli wygra, zasłuży na zwycięstwo. Pojedynek był długi, obie miałyśmy dużo wzlotów i upadków. To było jak maraton - podkreśliła Świątek, cytowana przez wtatennis.com.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Miss Euro szalała na wakacjach. I to jak!
20-letnia Polka dodała, że nie musi specjalnie motywować się przed kolejnymi występami na korcie. Pojedynek z Samsonową był 22. meczem z rzędu, w którym Świątek zwyciężyła.
- Szczerze nienawidzę przegrywać, ale nie sądzę, żeby to była odpowiednia motywacja. To po prostu jest naturalne dla mnie i dla innych tenisistów. Urodziliśmy się, by walczyć i się nie poddawać. Wcześniej było mi ciężko to zrobić, ponieważ trudno było znaleźć dobre rozwiązania, gdy moja głowa była pełna emocji. Teraz czuję, że mogę je kontrolować, przynajmniej w tych ważnych momentach - podsumowała.
W niedzielnym finale imprezy w Stuttgarcie Świątek zmierzy się z Aryną Sabalenką z Białorusi. Bilans meczów pomiędzy tenisistkami 1-1.
Zobacz:
Zwrot akcji w meczu Pauli Badosy z Aryną Sabalenką. Iga Świątek zna rywalkę w finale