W tym artykule dowiesz się o:
Sezon wielkiego kroku do przodu najlepszej tenisistki z naszego kraju. 4 kwietnia Iga Świątek została pierwszą w historii Polką, która została liderką rankingu WTA. Nie oddała tej pozycji do końca sezonu, zdobyła wielką przewagę nad pozostałymi zawodniczkami.
Iga Świątek wchodziła w 2022 rok po czterech wygranych turniejach singlowych w dorobku. Od lutego do października odniosła osiem kolejnych wygranych. Pierwsza z nich była w Doszy, a ostatnia w San Diego. Stała się przez ten czas nie tylko sportową ambasadorką kraju, a generalnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych Polek.
Polka spiła śmietankę w większości turniejów wielkoszlemowych. Spektakularna była jej wygrana w Rolandzie Garrosie, którą z trybun w Paryżu oklaskiwał Robert Lewandowski. Druga wygrana wielkoszlemowa Igi Świątek była w US Open. Do tego doszedł półfinał Australian Open i tylko występ w Wimbledonie skończył się rozczarowującą porażką w trzeciej rundzie.
Rekordowa seria 37 zwycięstw pozwoliła zdominować kobiecy tenis w 2022 roku. W tej dyscyplinie nie jest tylko sloganem powiedzenie, że trudniej utrzymać się na szczycie niż na niego wejść. 21-latka wciąż ma pole do rozwoju, nadal zbiera doświadczenia i choć wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę, to jej panowanie może jeszcze długo potrwać.
Pochodząca z Dąbrowy Górniczej, filigranowa tenisistka jest rówieśniczką Igi Świątek. Maja Chwalińska dołożyła dwa zwycięstwa w turniejach rangi ITF w pierwszym półroczu, a dokonała tego w Montastyrze i w Pradze. Ponadto dotarła do finału imprezy w Porto. Najmocniej dała się poznać w czasie Wimbledonu.
Na londyńskich kortach trawiastych Chwalińska przeszła przez kwalifikacje, w których pokonała trzy przeciwniczki w trzysetowych meczach. Już w turnieju głównym wygrała z Kateriną Siniakovą i została wyeliminowana w drugiej rundzie przez Alison Riske.
W sierpniu Polka osiągnęła najwyższe w karierze 175. miejsce w rankingu WTA i w tym samym miesiącu jej sezon zakończył się z powodu kontuzji kolana. Wiadomo już, że nie zdąży powrócić do grania w Australian Open, więc na próbę odbudowania formy musi jeszcze poczekać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Pozostaje rakietą numer dwa polskiego tenisa, w rankingu WTA jest na 48. miejscu. Magda Linette przystąpiła do sezonu z powracającym do jej sztabu trenerem Markiem Gellardem. Na pierwsze zwycięstwo poczekała do wielkoszlemowego Australian Open, ale było ono tylko jedno przed wypadnięciem z drabinki.
W żadnym z turniejów wielkoszlemowych nie poprawiła najlepszego osiągnięcia w karierze. Grę w Rolandzie Garrosie rozpoczęła od spektakularnego zwycięstwa z numerem sześć światowego rankingu - Ons Jabeur, ale już w kolejnym meczu przegrała z Martiną Trevisan. Także dwa pojedynki stoczyła w Wimbledonie, a w US Open jeden.
W słodko-gorzkim samopoczuciu kończyła występy w turniejach w Kozerkach, Chennai oraz Tampico. W sierpniu, wrześniu i w październiku zaliczyła trzy finały WTA, ale nie rozstrzygnęła na swoją korzyść ani jednego z nich. Porażki kolejno z Kateriną Siniakovą, Lindą Fruhvirtovą i Elisabettą Cocciaretto sprawiły, że Magda Linette nie podsumowała sezonu "kropką nad i". Na tytuł czeka od 2020 roku.
Dodać warto, że wygrana w grze podwójnej w turnieju w Charleston pozwoliła dostać się na najwyższe w karierze - 26. miejsce w rankingu deblistek. Pierwsze takie zwycięstwo poznanianka odniosła w duecie z Andreją Klepac.
Podobnie jak o Mai Chwalińskiej, najgłośniej o Katarzynie Kawie było po wejściu do drugiej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Rówieśniczka Magdy Linette przeszła przez eliminacje i w turnieju głównym stoczyła wyrównane, trzysetowe starcie z Rebeccą Marino. Za wysokie progi były już w następnym starciu z Ons Jabeur.
Katarzyna Kawa w całym sezonie zaliczyła spadek o 90 miejsc w rankingu WTA. Przez blisko trzy miesiące nie punktowała z powodu przerwy po laserowej korekcie wzroku. W maju zagrała w jednym finale w singlu. Lepiej wiodło się 30-latce w grze podwójnej - jako deblistka wygrała dwa turnieje.
Odważniej niż we wcześniejszych sezonach rzuciła wyzwanie topowym tenisistkom, kilka jej meczów było trzymającymi w napięciu widowiskami. Z Rolanda Garrosa odpadła po tenisowej bitwie z Andżeliką Kerber. Z Australian Open i z Wimbledonem pożegnała się po porażkach z Simoną Halep, ale dojście do trzeciej rundy w Londynie było rekordowym wynikiem wielkoszlemowym w karierze Magdaleny Fręch.
Wzloty i upadki łodzianki złożyły się na 106. miejsce w rankingu WTA, czyli identyczne jak rok wcześniej. W środku sezonu dostała się nawet na najwyższą w karierze 82. pozycję i wystartowała od razu w drabince głównej czterech turniejów wielkoszlemowych. W rywalizacji z zawodniczkami z najlepszej "50" było ją stać tylko na dwie wygrane w 19 meczach.
22-latka awansowała w dobiegającym końca roku z 392. na 247. miejsce w rankingu WTA. Centralnym punktem w sezonie Weroniki Falkowskiej była wygrana w turnieju ITF w Parnawie. Dochodziła wcześniej do finałów w Puli i Warmbad Villach, wystąpiła w kilku półfinałach. Po pracowitym sezonie chce nadal wspinać się w hierarchii tenisistek i zadebiutować w wielkim szlemie.