Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
- Ooo, a myślałem że będzie hejt! - przywitał dziennikarzy Piotr Małachowski, który po raz ostatni udzielał wywiadów na igrzyskach olimpijskich i był zaskoczony, że nikt go nie krytykował.
Hejtu nie było, choć 38-latek zawiódł oczekiwania, zwłaszcza swoje. Przed igrzyskami przekonywał, że z formą jest coraz lepiej i jest gotowy rzucać znacznie powyżej 65 metrów. Walki o medal nie zapowiadał, bo znał klasę rywali, którzy w tym sezonie osiągali nawet 70 metrów. Coś, co jemu ostatni raz udało się aż osiem lat temu.
Na pewno nie zakończył swoich startów na IO tak, jak chciał. W eliminacjach, w porannej sesji, na dodatek bez kibiców. 62,68 m z ostatniej kolejki dało dopiero dziewiąte miejsce w grupie A, ostatecznie nasz wybitny dyskobol zajął 14. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Katarzyna Skowrońska spokojna o formę Polaków i zdrowie Michała Kubiaka. "Szykują się na ćwierćfinał"
Był jednak w dobrym humorze, jakby szczęśliwy, że już się skończyło. Że ma to już za sobą. Nie ukrywał, że w ostatnich latach przygotowanie się do najważniejszych imprez kosztowało go już zbyt dużo. Także pod względem psychicznym.
- Miałem dość - wymowne słowa, nawet jak na wielokrotnego medalistę mistrzostw świata i Europy. - Stres odczuwamy nie tylko na zawodach, także przed nimi i na treningach.
Na szczęście dla nas 38-latek nie chce odchodzić od sportu. Nie wykluczył, że zostanie działaczem. Jego doświadczenie byłoby nieocenione, choć musimy wszyscy pozwolić mu samemu wybrać jego nową drogę. A na decyzję chyba będziemy musieli poczekać.
- Na pewno nie chcę wchodzić z jednego rygoru w drugi. Chcę odpocząć i skupić się na wychowaniu Henia. To moje nowe wyzwanie - powtarzał po raz kolejny. Bardzo mocno wybrzmiały też inne słowa:
- Odzyskałem wolność.
Być może pojawią się zarzuty, że powinien zakończyć karierę wcześniej. Wtedy, gdy był w formie i zejść ze sceny w glorii chwały. Swoją wieloletnią karierą, sukcesami a także postawą poza rzutnią zasłużył jednak sobie, by samemu ten moment wybrać.
A nam pozostaje się mu tylko ukłonić. Dzięki!