Zrobili to! Pobiegli kosmicznie. Każdy dał z siebie maksimum, każdy dołożył cegiełkę, podwalinę pod złoto. Polska mieszana sztafeta 4x400 metrów najlepsza na świecie. Mamy pierwsze złoto na igrzyskach olimpijskich w Tokio 2020. Chwilo trwaj!
Zaczął Karol Zalewski. "Ruszył jak petarda" - krzyczał do mikrofonu Przemysław Babiarz. Chrzest bojowy na 400 metrów miał jednak jak koszmar. Gdy pierwszy raz biegł na tym dystansie w Bydgoszczy żar lał się z nieba, a wiatr był tak silny, że w innej dyscyplinie - w skokach narciarskich - o rywalizacji nie byłoby mowy. Pokonał jednak żywioły, ustanowił życiówkę i zakochał się w tym dystansie.
Postawił właśnie na 400 metrów. Wcześniej próbował swoich sił w kilku innych dyscyplinach lekkoatletycznych. Nie było i nie jest mu obcy rzut oszczepem, pchnięcie kulą czy skok o tyczce. Gdyby wysłać go na boisko piłkarskie, również poradziłby sobie. Próbował swoich sił w piłce nożnej, ale zostawił ją. Nie była dla niego. Pokochał lekkoatletykę i dzisiaj tego nie żałuje. To jego drugie złoto, wcześniej cieszył się z najcenniejszego krążka na halowych mistrzostwach świata w Birmingham w sztafecie 4x400 metrów.
ZOBACZ WIDEO: Co dzieje się w łodzi podczas zawodów wioślarskich? "To muszą być krótkie hasła!"
Na 2. miejscu pałeczkę przejęła Natalia Kaczmarek, nowy aniołek w talii trenera Matusińskiego. Już w 2018 roku pokazywała swoje nieprzeciętne umiejętności w eliminacjach. Gdy nasze sztafety zdobywały złoto mistrzostw Europy w Berlinie i srebro mistrzostw świata, Kaczmarek dokładała swoją cegiełkę świetną formą w kwalifikacjach.
W tym roku biega jednak jak natchniona. W czerwcu zaskoczyła całą Polskę. Na mistrzostwach kraju pokonała samą Święty-Ersetic. Pozostała jednak skromna, nie dmuchała balona oczekiwań przed Tokio. W Japonii formy jednak nie zgubiła i już, w wieku 23 lat, jest mistrzynią olimpijską. Gdy Kaczmarek biegła, kciuki trzymał za nią Konrad Bukowiecki. To życiowy partner biegaczki. Za kilka dni role się odwrócą i to Kaczmarek będzie dopingowała chłopaka w walce o olimpijski medal.
Gdy Kaczmarek oddała pałeczkę, byliśmy dziwnie spokojni. Nie mogło być jednak inaczej. Biegła gwiazda polskiej lekkoatletyki. Klasa na bieżni i klasa poza nią. Od wymienienia sukcesów Justyny Święty-Ersetic może zakręcić się głowie. W seniorskich imprezach ma 11 medali, w tym cztery złota mistrzostw Europy. Teraz doszło kolejne, to najcenniejsze z igrzysk.
A przecież kilka dnia temu z Tokio płynęły fatalne wieści. Polka narzekała na uraz mięśniowy. Jej występ w sobotę stanął pod znakiem zapytania. Zacisnęła jednak zęby, fizjoterapeuci popracowali i Święty-Ersetić była gotowa. Pobiegła wspaniale, pokonała swoje słabości i na przekór losowi. A ten jej nie oszczędzał. Chorowała na koronawirusa. Przechodziła go ciężko. Gdy wróciła na bieżnię, po chwili łapała zadyszkę. Przetrwała jednak trudny okres i znów jest na szczycie. Jej mąż, zapaśnik Dawid Ersetic, z pewnością pęka z dumy, tak jak miliony fanów.
Po biegu Święty-Ersetic Polacy byli na miejscu medalowym. Śniliśmy o złocie, ale nie chcieliśmy zapeszać. Kajetan Duszyński ruszył jednak bez żadnych kompleksów. Był gladiatorem, jak skała nie do przejścia. Dominikańczyk, Amerykanin i Holender biegli jak opętani, ale przy Polaku i tak wyglądali jak juniorzy. "Kajetano", jak określił go Przemysław Babiarz, nie dał im żadnych szans. Po prostu ich znokautował.
W ogóle nie był widać po nim, że dzień wcześniej biegł w eliminacjach. Na bieżni wyglądał jak nowonarodzony. Prawdziwa śląska dusza. Mieszkał i wychował się w Siemianowicach Śląskich. Dla niego przesunięcie igrzysk olimpijskich o rok okazało się zbawieniem. W poprzednim roku przyplątała mu się kontuzja. Zdążył się jednak wyleczyć, solidnie popracował nad formą i w tym roku zachwyca.
W Toruniu, na początku roku, pobił życiówkę na hali. Na lato przygotował jeszcze lepszą formę. Psychicznie okazał się gigantem. To była jego pierwsza tak poważna impreza, gdzie zamykał rywalizację, a spisał się jak wyjadacz. Złoto w Tokio to jego największy sukces w karierze. Dotychczas mógł pochwalić się dwoma srebrnymi medalami w młodzieżowych mistrzostwach Europy.
Oprócz tej czwórki podwaliny pod złoto dla Polski wykonali również Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan oraz Dariusz Kowaluk, którzy wraz z Duszyńskim wygrali eliminacje. Mamy złotą siódemkę! Panie i panowie, czapki z głów.