Przez lata Anita Włodarczyk zdominowała rywalizację w rzucie młotem. To ona jest rekordzistką świata i dwukrotną mistrzynią olimpijską. W Tokio 2020 walczy o trzeci tytuł, ale po raz pierwszy od dawna, przystępując do zmagań o medal nie jest liderką światowych list.
Włodarczyk przed igrzyskami zapewniała, że będzie w najwyższej formie. Wszak do sportu wróciła po długiej kontuzji i systematycznie pracowała nad tym, by polepszać swoje wyniki. Podczas eliminacji rzuciła 76,99 m i dała sygnał, że jest faworytką do złotego medalu.
Polka wygrała rundę eliminacyjną. Do jej wyniku nie zbliżyła się żadna z rywalek. - Sama byłam zaskoczona wynikiem. A to był tylko rzut na 40 procent - powiedziała Włodarczyk naszemu dziennikarzowi w Tokio.
Jej najgroźniejszą rywalką jest DeAnna Price, która jako jedyna w tym roku kobieta rzuciła młotem ponad 80 metrów. Amerykanka do finału awansowała z dziewiątym wynikiem (72,55 m). Wielka faworytka walczy jednak z kontuzją, która uniemożliwia jej normalną rywalizację.
Price wyznała dziennikarzom, że doznała urazu stopy, który przeszkadza jej w oddawaniu rzutów. Ból czuje od trzech tygodni i już wie, że podczas olimpijskiego finału nie będzie w najwyższej formie.
Pokaz wielkiej siły Anity Włodarczyk w eliminacjach Jeden rzut i sprawa załatwiona. #RazemPoMedal pic.twitter.com/QUSRrfkoWc
— TVP SPORT (@sport_tvppl) August 1, 2021
Czytaj także:
Tokio 2020. Mocne otwarcie Anity Włodarczyk. Świetny prognostyk przed finałem
Tokio 2020. Anita Włodarczyk zaskakuje. "To był rzut na 40 procent"
ZOBACZ WIDEO: Tokio 2020. Złoto sztafety "gamechangerem" dla Polski? "My też jesteśmy zdolni do wielkich rzeczy!"