Tokio 2020. Ćwierćfinały przekleństwem Polaków, ale Francja nam się dobrze kojarzy

Reprezentacja Polski awansowała do kolejnej rundy rywalizacji na igrzyskach olimpijskich. W ćwierćfinale Biało-Czerwoni zmierzą się z reprezentacją Francji. Dla naszego zespołu ten etap rywalizacji zawsze okazywał się przekleństwem.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
reprezentacja Polski mężczyzn Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: reprezentacja Polski mężczyzn
Od 1980 roku rywalizacja polskich siatkarzy na igrzyskach olimpijskich to nieustanne pasmo rozczarowań. Biało-Czerwoni po złotym medalu wywalczonym w 1976 roku w Montrealu, nigdy więcej nie zdołali stanąć na podium. Występom reprezentacji Polski za każdym razem towarzyszyły wielkie nadzieje i zawsze kończyło się wielkim rozczarowaniem.

W XXI wieku nasi zawodnicy wystąpili na igrzyskach olimpijskich czterokrotnie. Za każdym razem etapem nie do przejścia okazywał się ćwierćfinał. Zaczęło się w 2004 roku w Atenach. Polacy nie byli jeszcze wtedy w gronie faworytów do medali. Zespół w składzie m.in. z Arkadiuszem Gołasiem, Piotrem Gruszką, Krzysztofem Ignaczakiem, Łukaszem Kadziewiczem, Dawidem Murkiem, Sebastianem Świderskim i Pawłem Zagumnym grał bardzo nierówno. Biało-Czerwoni w fazie grupowej wygrali z Serbią i Czarnogórą, Tunezją i Argentyną, przegrali natomiast z Grecją i Francją. To wystarczyło do zajęcia czwartego miejsca i awansu do fazy pucharowej. Tam jednak czekała Brazylia. Późniejsi złoci medaliści pokonali nasz zespół 3:0. Tym meczem rozpoczęła się olimpijska klątwa, która trwa do dziś.

Nie udało się jej zdjąć w 2008 roku w Pekinie, gdzie nasz zespół pojawił się podbudowany zdobyciem srebrnego medalu mistrzostw świata dwa lata wcześniej. Naszą reprezentację prowadził wówczas utytułowany szkoleniowiec Raul Lozano. Wsparcie zagranicznego selekcjonera nie pomogło jednak przerwać złej passy. Rozpoczęło się co prawda doskonale, bo od trzech zwycięstw w fazie grupowej, z Niemcami, Egiptem i Serbią. Później nastąpiło załamanie, za silni dla naszej ekipy okazali się Brazylijczycy. Wygrana z Rosją zaowocowała zaledwie trzecim miejscem po fazie grupowej.

ZOBACZ WIDEO: Polska wpadła w euforię! Mamy złoty medal na igrzyskach w Tokio! "To było fenomenalne rozegranie biegu"

W ćwierćfinale zagraliśmy z Włochami. To był kapitalny bój, jeden z najbardziej zaciętych w historii naszych występów na igrzyskach. Po dwóch przegranych setach  Biało-Czerwoni odpowiedzieli, doprowadzając do tie-breaka. Ten okazał się prawdziwą siatkarską bitwą. Nerwy puszczały zawodnikom, trenerom i sędziom. Biało-Czerwoni obronili dwie piłki meczowej, trzeciej niestety nie zdołali podbić. Azzuri triumfowali 17:15 i awansowali do strefy medalowej. Polacy musieli pogodzić się z faktem, że najsilniejszy zespół od czasów złota wywalczonego przez drużynę Huberta Wagnera,  ponownie musiał obejść się smakiem.

Fatalnie było cztery lata później w Londynie. Zespół Andrei Anastasiego po wygraniu Ligi Światowej był typowany do finału, wyzwaniu jednak nie podołał. To był jeden z najbardziej niechlubnych występów Biało-Czerwonych w historii zmagań olimpijskich. Nasi siatkarze byli krok od pierwszego miejsca, w ostatnim meczu pierwszej fazy turnieju zlekceważyli jednak rywali. Australijczycy skarcili Polaków, sensacyjnie wygrywając 3:1. W efekcie, zamiast na bardzo przeciętnych Niemców, w ćwierćfinale trafiliśmy na silnych Rosjan. Przygoda Polaków w Londynie zakończyła się na 1/4 finału po przegranej z Rosjanami 0:3.

Skuteczności zabrakło Biało-Czerwonym także przed czterema laty w Rio de Janeiro. Polacy wygrali cztery mecze: z Iranem, Kubą, Argentyną i Egiptem. Przegrali natomiast 2:3 z Rosjanami, co kosztowało ich utratę pozycji lidera. Najlepsi okazali się Albicelestes, którzy mieli korzystniejszy bilans setów. Jedna stracona partia zaważyła na tym, że kolejnym rywalem okazali się Amerykanie. Ekipa zza oceanu wcześniej wygrała 5 z 7 ostatnich spotkań z podopiecznymi Stephane'a Antigi. Patent na Polaków potwierdziła również w ćwierćfinale, triumfując 3:0.

Po czterech z rzędu przegranych ćwierćfinałach, w nocy z poniedziałku na wtorek Polacy staną przed szansą zdjęcia klątwy. Zdaniem ekspertów, reprezentacja Polski dysponuje najsilniejszym składem od 1976 roku, kiedy ekipa Huberta Wagnera zwyciężyła na igrzyskach w Montrealu. Dotychczas Polacy potwierdzają dobrą formę. Po porażce na inaugurację z Iranem Biało-Czerwoni pokonali kolejno Włochy, Wenezuelę, Japonię i Kanadę. Dzięki zwycięstwu w grupie A zagrają z reprezentacją Francji.

Trójkolorowi dobrze kojarzą się podopiecznym Vitala Heynena w kontekście walki o  Tokio. To właśnie wygrana nad podopiecznymi Laurenta Tillie w turnieju kwalifikacyjnym w Gdańsku 3:1, zapewniła naszej ekipie przepustki do Japonii. W historii igrzysk olimpijskich bilans rywalizacji jest jednak korzystniejszy dla ekipy znad Loary, która w 2004 roku pokonała Biało-Czerwonych 3:0 (25:15, 25:18, 25:17).

Ogólny bilans spotkań obu reprezentacji, od zakończenia igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, nie jest jednak zbyt korzystny dla Polaków. W oficjalnych imprezach międzynarodowych częściej triumfowali Francuzi. W MŚ 2018 było 3:1 dla Trójkolorowych. W Lidze Narodów z trzech spotkań nasz zespół na swoją korzyść rozstrzygnął tylko jedno. W Mistrzostwach Europy to Polacy byli górą, mecz o 3. miejsce wygrywając 3:1. Łączny bilans starć Polaków z reprezentacją Francji, od 2017 roku, to 3 zwycięstwa - 3 porażki.

Czytaj także:
Tokio 2020. Laurent Tillie: Polska to najlepszy zespół na świecie
Takich siatkarzy chcemy oglądać. Skrót meczu Polski z Kanadą (wideo)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×