Z Tokio - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Artykuł został przygotowany w ramach współpracy z upday.
Teorii jest wiele. Że może pandemiczna przerwa i dany lekkoatletom czas na odpoczynek okazał się decydujący. Albo że największy wpływ ma nowa technologia butów wprowadzana przez największych odzieżowych gigantów. Albo że po prostu to kwestia szczęścia, że wybitni sprinterzy przygotowali na igrzyska olimpijskie życiową formę.
Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, dlaczego właśnie w Tokio oglądamy tyle znakomitych wyników w konkurencjach biegowych i bite są rekordy świata. Każdy wymieniony wcześniej element odegrał tu swoją rolę. Podobnie jak tartan, po którym biegają lekkoatleci. Bo on jest wyjątkowy.
- To jest szaleństwo. Po prostu tartan jest niesamowity - mówił Karsten Warholm jeszcze przed pobiciem rekordu na 400 m przez płotki (45,94 s). - Bieżnia to jakiś fenomen - dodawał jego rywal Amerykanin Rai Benjamin. - Tak, bieżnia jest strasznie szybka - wtórowała mu Sydney McLaughlin, nowa rekordzistka świata na... 400 m przez płotki.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dobek zachwycił lekkoatletyczny świat. "Już po pierwszym okrążeniu krzyczałam, że to będzie medal olimpijski"
Elaine Thompson-Herah pobiła z kolei w Tokio rekord olimpijski na 100 metrów. Wszystkich zawodników, którzy akurat w sierpniu bili na tej samej nawierzchni życiowe wyniki, nie sposób zliczyć. Nie tylko w biegach - ten sam tartan przygotowany dla biegaczy służy zawodnikom w skoku w dal czy trójskoku.
I co? W tej drugiej konkurencji padł kilka dni temu niesamowity rekord świata - Yulimar Rojas poprawiła poprzedni, który nie bez przyczyny obowiązywał przez 26 lat, aż o 17 centymetrów!
Jej twórcy, firma Mondo, wcale nie ukrywają, że nawierzchnia na Stadionie Narodowym w Tokio jest wyjątkowa. Przedstawia się ją jako najbardziej zaawansowaną technologicznie bieżnię lekkoatletyczną w historii, pozwalającą przenosić prędkość na nieznany dotąd poziom.
- Pracowaliśmy nad nią trzy lata. Na każdą wielką imprezę staramy się coś poprawić i tak było też przed igrzyskami w Tokio. Nowa nawierzchnia jest po pierwsze bardzo cienka, ma tylko 14 milimetrów grubości, ale przy okazji miękka. To coś nowego - mówi człowiek po części odpowiadający za wybitne wyniki w Tokio, twórca cudownego tartanu Andrea Vallauri.
Jak ujawnia, nowym elementem są gumowe granulki dodane do materiału oraz stworzenie w dolnej warstwie bieżni małych otworów powietrza, które nie tylko zapewniają amortyzacją, ale także zapewniają zwrot energii. Dzięki temu tartan działa jak trampolina - im więcej energii jej dasz, tym więcej otrzymasz w zamian.
Mówiąc językiem biegaczy - bieżnia oddaje. Mówią o tym także polscy sprinterzy, tak rewelacyjnie spisujący się na igrzyskach. Także im pomaga ona w uzyskiwaniu rekordowych wyników.
W piątek mieliśmy okazję sprawdzić z bliska na czym polega innowacyjność tartanu w Tokio. I choć nasz głos nie może się równać ze zdaniem profesjonalistów, po wejściu na nawierzchnię czuć dokładnie to, o czym mówią eksperci. Jednocześnie twarda i miękka, stopa czuje swobodę, ale i że się nie zapada.
Vallauri przekonuje, że dzięki nowej technologii zawodnicy zyskują nawet dwa procent przewagi w stosunku do innych bieżni. Na dodatek wszystkie tory są dokładnie takie same, nie ma różnic czy biega się po 1 czy po 9 torze. A to w przeszłości nie było zawsze takie oczywiste.
- Wszystko jest prefabrykowane. Produkcję moglibyśmy porównać do opon Formuły 1 - słyszy się od firmy Mondo.
Nie można zapominać, że tak jak nowe buty same nie biegają, tak bieżnia nie zrobi wszystkiego za sportowców. Tartan oddaje, ale najmocniej oddają lata przygotowań i litry potu wylane na treningach. Bez nich nowa nawierzchnia byłaby tylko ciekawostką.
Na pewno jednak doskonale wpisała się w olimpijskie motto "szybciej, wyżej, mocniej".
Chcesz wiedzieć więcej? Pobierz upday z Google Play lub z App Store!
Mamy kolejny medal dla Polski! Historyczny wyczyn kajakarek--->>>