Szef POLADY zareagował na słowa Karasia. "To jest w ogóle niepoważne"

Robert Karaś zdecydował się na badanie wariografem, by udowodnić niewinność. W mocnych słowach mówił też na temat informacji przekazanych przez Michała Rynkowskiego. Teraz szef POLADY w rozmowie z WP SportoweFakty odniósł się do tych wypowiedzi.

Jakub Fordon
Jakub Fordon
Robert Karaś i Michał Rynkowski YouTube / Kanał Sportowy / Luke Walker - Getty Images / Na zdjęciu: Robert Karaś i Michał Rynkowski
Organizator majowych zawodów w Brazylii na dystansie 10-krotnego Ironmana - federacja International Ultra Triathlon Association (IUTA) przekazała Robertowi Karasiowi złe wieści. W jego organizmie wykryto niedozwolone środki, a o całej sprawie zrobiło się głośno, gdy 34-latek w niedzielę zamieścił w mediach społecznościowych wideo wyjaśniające.

W kolejnym dniu Karaś zdecydował się wystąpić w programie "Hejt Park", który prowadził Tomasz Smokowski z Kanału Sportowego.

Triathlonista przyznał się do zażycia niedozwolonych środków w trakcie przygotowań do walki w Fame MMA na początku 2023 r. Jak wyjaśnił, był jednak pewny, że w organizmie pozostaną one tylko przez kilka dni, maksymalnie 72 godziny (taką informację przekazał mu Michał Maciej, specjalista od suplementacji, któremu zaufał).

Żeby ratować twarz, Karaś zdecydował się na badanie wariografem, o czym poinformował w programie. Badanie miało wykazać, że mówił prawdę, odpowiadając na każde z czterech pytań, w tym m.in. o pobijaniu rekordów w triathlonie bez wspomagania. W końcu Karaś cały czas upierał się, że nie pomogło mu to podczas bicia rekordu na dystansie 10-krotnego Ironmana podczas wspomnianych zawodów w Brazylii, w maju tego roku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Dzieci Kardashian oszalały. Gwiazdor spełnił ich marzenie

W rozmowie z WP SportoweFakty Michał Rynkowski, dyrektor POLADA (Polskiej Agencji Antydopingowej) odniósł się do sprawy związanej właśnie z wariografem. Jeżeli chodzi o samo postępowanie, nie ma dobrych wieści dla Karasia.

- Z perspektywy postępowań antydopingowych to wyniki badania wariografem nie ważą więcej niż dowód w postaci zeznań zawodnika. Tak naprawdę z perspektywy judykatury i przede wszystkim orzecznictwa Trybunału Arbitrażowego w Lozannie, taki dowód nie wnosi zbyt wiele do sprawy - mówi nam Rynkowski.

- To nie jest pierwszy raz, kiedy wariograf był stosowany przez zawodników w sprawach dopingowych, chociażby Alberta Contadora (hiszpański kolarz zdyskwalifikowany na dwa lata) czy braci Zielińskich (polscy sztangiści zdyskwalifikowani na cztery lata) mówiąc o tych najgłośniejszych przypadkach. Wiele było także mniej znanych, w których stosowano wariograf i on nie miał zupełnie waloru rozstrzygającego dla sprawy. Należy to traktować jako dowód wspomagający o charakterze medialnym - dodaje.

W kontekście samego wariografu jest jednak jedna niewiadoma. - Na razie nie doszło jeszcze do właściwego postępowania dyscyplinarnego więc należy poczekać jeszcze na to, jak do tego będzie podchodził organ dyscyplinarny Federacji Ultra Triathlonowej (IUTA). Tak jak mówię, podejście Trybunału Arbitrażowego w Lozannie i nasze (POLADY - przyp. red.) jest takie, iż nie jest to dowód rozstrzygający - podkreśla.

We wcześniejszej rozmowie szefa POLADY z WP SportoweFakty dowiedzieliśmy się, jakie konsekwencje mogą czekać Karasia. W grę wchodzi dyskwalifikacja na cztery lata, a także unieważnienie wyniku osiągniętego w Brazylii (więcej TUTAJ).

W "Hejt Parku" triathlonista nieoczekiwanie zaatakował Rynkowskiego. W wyniku wypowiedzi szefa POLADY nt. potencjalnej dyskwalifikacji, wycofali się dwaj sponsorzy Karasia. - Przez tego pana mi się życie zmieniło. Przez niego straciłem 600 tys. w jeden dzień - powiedział 34-letni sportowiec.

Do tych słów odniósł się już sam Rynkowski.

- To jest w ogóle niepoważne, żeby takie absurdalne wnioski formułować. Na razie muszę to jeszcze przemyśleć zupełnie osobiście - zakończył, gdy zapytaliśmy go czy podejmie jakieś kroki po wypowiedzi Karasia

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×