W sierpniu Aleksandra Mirosław przystąpiła do mistrzostw świata w Bernie. Wówczas zajęła III miejsce, które nie gwarantowało przepustki na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W związku z tym Polka wzięła udział w kwalifikacjach w Rzymie.
Do stolicy Włoch udała się z jednym celem. Było nim oczywiście wywalczenie awansu na IO. Lublinianka błysnęła formą już w eliminacjach.
Uzyskała czas na poziomie 6,24 s i tym samym poprawiła rekord świata, który... również należał do niej. W drodze po triumf wyeliminowała dwie rodaczki - Natalię Kałucką w półfinale i Aleksandrę Kałucką w finale.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: można im pozazdrościć. Tak spędzili miesiąc miodowy
Po ukończeniu rywalizacji rozmawiała z Eurosportem. - Wszystko było magiczne dzisiaj, w ogóle moja droga do Rzymu. Bawiłam się tym, co dzisiaj się działo. Byłam świetnie przygotowana, moje nastawienie było na odpowiednim poziomie, jestem dumna. Pod względem emocjonalnym i fizycznym jestem wyczerpana, ale było warto - podkreślała w trakcie wywiadu.
Reporter dopytywał, czy zaczyna już myśleć o występie w Paryżu.
- Pomyślę o tym w sierpniu przyszłego roku, wcześniej skupię się jeszcze na kolejnym Pucharze Świata w Chinach (w Wujiang 22-24 września). Cieszę się, że uzyskałam kwalifikację na igrzyska. Chcę cieszyć się tą bardzo wyjątkową chwilą, na razie jeszcze nie myślę o igrzyskach - podsumowała.
Czytaj także:
> Aleksandra Mirosław: Zdobyłam coś cenniejszego, niż złoty medal
> Jest medal, ale i smutek. Tak Mirosław zdobyła brąz [WIDEO]