Od momentu ujawnienia transferu Jorge Lorenzo do Ducati spekulowano na temat przyszłości mechaników Hiszpana. Szefem ekipy aktualnego mistrza świata od sezonu 2008, kiedy to Lorenzo debiutował w MotoGP, jest Ramon Forcada. W poniedziałek wyszło na jaw, że w kolejnym sezonie Forcada pozostanie w Movistar Yamaha MotoGP i będzie współpracować z Maverickem Vinalesem, który zastąpi Lorenzo w japońskim zespole.
Na przejście do Ducati zdecydował się jedynie Juan Llansa, który jest jednym z mechaników Lorenzo od roku 2003. - Starałem się zachować jak najwięcej osób ze swojego teamu, ale nie będzie to możliwe. Ducati, biorąc pod uwagę złożoność ich motocykla i metody pracy, nie chce zwalniać swoich pracowników. Włosi chcą zachować jak najwięcej inżynierów. Ja poprosiłem członków mojej załogi, by przeszli ze mną do Ducati, ale nie chciałem ich zmuszać. Wiem, że Yamaha jest dobrym miejscem do pracy i oferuje im bardzo dobre warunki - powiedział Lorenzo.
Inaczej postąpił Valentino Rossi, który przechodził do Ducati przed sezonem 2011. Razem z "Doctorem" do ekipy z Bolonii przeszedł wtedy jego team z Jeremy Burgessem, szefem mechaników na czele. Burgess współpracował z Rossim przez wiele lat - od początku jego startów w Hondzie, a następnie w Yamasze. Drogi obu panów rozeszły się dopiero pod koniec sezonu 2013.
- Są zawodnicy, tak jak chociażby Rossi, którzy zawsze przenoszą się do nowego zespołu z całą dotychczasową ekipą. Czasem człowiek myśli, że osoby z którymi pracuje, są najlepsze w padoku MotoGP. To jest pozytywne, bo to oznacza, że ma się zaufanie do tych ludzi. Jednak czasem zespół nie jest najlepszy. Jestem pewien, że w przyszłym roku skompletuję bardzo konkurencyjny skład mechaników, który będzie mieć spore doświadczenie - dodał Lorenzo.