[tag=33026]
Marc Marquez[/tag] wygrał wyścig MotoGP w Stanach Zjednoczonych, a następnie zajął drugie miejsce w hiszpańskim Jerez. Dzięki temu aktualny mistrz świata awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Biorąc pod uwagę słabsze występy rywali, różnice w czołówce są minimalne. Prowadzący Valentino Rossi ma tylko dwa punkty przewagi nad Maverickiem Vinalesem i cztery nad Marquezem.
W najbliższy weekend motocykliści będą mieć szansę poprawić swój dorobek punktowy. Na torze Le Mans rozegrany zostanie wyścig o Grand Prix Francji. - Le Mans jest szczególnym torem i różni się od pozostałych obiektów w kalendarzu MotoGP. Jest bardzo wąski i krótki. Do tego przed wieloma zakrętami trzeba mocno hamować, po czym momentalnie trzeba przyspieszać. To takie przeciwieństwo toru Catalunya - powiedział Marquez.
W zeszłym sezonie na Le Mans nie brakowało upadków, stąd organizatorzy wyścigu podjęli decyzję o wymianie asfaltu. Będzie to mieć spory wpływ na rywalizację i tempo zawodników. - Nawierzchnia jest nowa, ale zobaczymy ją dopiero w piątek rano. Przyczepność powinna być lepsza. To jest pozytywna wiadomość dla zawodników, ale też dla fanów, bo to oznacza lepsze show - dodał Hiszpan.
Przed rokiem Marquez upadł w trakcie Grand Prix Francji, ale uszkodzenia w jego motocyklu nie były poważne i zdołał dojechać do mety na punktowanej pozycji. Hiszpan ma nadzieję, że uniknie podobnej wpadki w nadchodzący weekend. - Musimy poczekać i zobaczymy jak ułożą się wydarzenia podczas Grand Prix Francji. Rywalizacja na pewno będzie trudniejsza niż przed rokiem, stąd trudno cokolwiek prognozować. Musimy robić swoje, tak jak w ostatnich wyścigach. To jest właściwe podejście, bo mistrzostwa w tym roku będą bardzo wyrównane - podsumował Marquez.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski otwarcie o swoich relacjach z Rafałem Majką. "Wzajemnie się nakręcamy"