Jedyny taki Polak w wyścigach. Nie boi się ryzyka i śmierci

Krystian Paluch to jedyny Polak, który startuje w wyścigach drogowych. W piątek motocyklista rozpoczyna zmagania w IRRC, czyli międzynarodowych mistrzostwach odbywających się pod egidą FIM.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Krystian Paluch podczas wyścigu ulicznego w Czechach (nr 12) Materiały prasowe / Prędki Racing Team / Krystian Paluch podczas wyścigu ulicznego w Czechach (nr 12)
W Polsce niewiele osób decyduje się na karierę w wyścigach motocyklowych. Wysokie koszty, ryzyko kontuzji oraz kiepska infrastruktura torowa sprawiają, że możemy mówić jedynie o kilku "rodzynkach", stawiających na dwa "kółka". Na arenie międzynarodowej próbowali się wybić m. in. Paweł Szkopek, Patryk Kosiniak czy Adrian Pasek, zaś obecnie największe nadzieje pokładane są w 16-letnim Danielu Blinie.

Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w wyścigach drogowych. W Polsce organizacja tego typu imprez jest zabroniona. Ryzyko wypadku, a co za tym idzie poważnych obrażeń, skutecznie odstrasza większość chętnych. Jednak nie Krystiana Palucha. To jedyny polski motocyklista, który regularnie startuje w zawodach odbywających się na ulicach miast.

- Nie sądzę, abyśmy się doczekali tego typu ścigania w Polsce. W Czechach przed startem podpisujesz kwit, że jesteś świadomy w czym bierzesz udział i jakie są zagrożenia i tyle. Nawet jak dojdzie do wypadku śmiertelnego, to nikt do nikogo nie ma pretensji. Wszyscy są dorośli. U nas po śmiertelnym wypadku zapewne byłaby komisja śledcza, a organizatorzy wylądowaliby w więzieniu - mówił niedawno w rozmowie z naszym portalem Paluch.

Na początku kwietnia Paluch brał udział w zawodach CzechTT, które odbywały się w czeskim Brnie. - To był bardziej test motocykla i rozgrzewka po zimie. Rundę zorganizowano nie na ulicy, a na torze, z powodów których możemy się jedynie domyślać - mówi reprezentant Polski.

ZOBACZ WIDEO Motocykl żużlowy podczas meczu

W piątek przed motocyklistą nowe wyzwanie. Start w International Road Racing Championship w holenderskim Hengelo. Przed rokiem Paluchowi udało się wystąpić z "dziką kartą" w jednej z rund IRRC. Teraz organizatorzy wydali zgodę, aby "Prędki" wziął udział w całym cyklu, na który składa się sześć wyścigów.

- Kolejny sezon w wyścigach drogowych pokazuje, że był to dobry wybór. Takiej frajdy ze ścigania nie da się znaleźć gdziekolwiek indziej. Fajne jest też to, że ta dyscyplina wszędzie przyciąga kibiców, również z Polski. To jest niezwykle budujące. Przecież wszyscy robimy to nie tylko dla siebie, ale również dla kibiców. Nie będę też ukrywał, że czuję pewną presję z tym związaną. W końcu jestem jedynym Polakiem w stawce - dodaje Paluch.

Starty w wyścigach drogowych nie przynoszą ogromnych zysków, a dodatkowo wiążą się z ogromnym niebezpieczeństwem i ryzykiem. Paluch stara się o tym nie myśleć. Co więcej, motocyklista zdołał zbudować zespół ludzi, na których wsparcie może liczyć w przygotowaniach do wyścigów.

- Miniony sezon otworzył przed nami kilka nowych możliwości. Co najważniejsze, nie jesteśmy już sami. Wykreował się też podstawowy zespół ludzi, którzy stali się częścią ekipy. Wszystko jest bardziej przewidywalne. Łatwiej wszystko zaplanować, więc jest mniej nerwowo. To dopiero początek sezonu, więc trudno mówić o tym co będzie za kilka miesięcy, jednak aktualne zaplecze jakim dysponujemy to przepaść w stosunku do poprzednich lat, więc powinno być dobrze - stwierdza Krzysztof Janke, menedżer Krystiana Palucha.

Seria IRRC została założona w 2003 roku. Początkowo brali w niej udział motocykliści z Holandii, Belgii i Niemiec. W każdym z tych państw odbywały się po dwa wyścigi, a w pierwszym sezonie do rywalizacji zgłosiło się dziesięciu motocyklistów. Obecnie IRRC zyskuje na popularności. Zawody odbywają się pod egidą FIM, a do grona organizatorów wyścigów drogowych w tej serii dołączyły Czechy i Finlandia.

Czy organizowanie wyścigów drogowych w Polsce powinno być dozwolone?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×