Relacje Jorge Lorenzo i Valentino Rossiego nie są najlepsze, bo obaj zawodnicy mieli sporo pretensji względem siebie podczas ich wspólnych startów w Yamasze. Hiszpana i Włochy łączy jednak fakt, że na pewnym etapie kariery postanowili opuścić szeregi japońskiej ekipy i spróbować szczęścia w Ducati.
"Doctor" startował w zespole z Bolonii w latach 2011-2012 i nie wygrał dla Ducati ani jednego wyścigu. Sezony spędzone we włoskim teamie są jego najgorszym okresie w karierze. Podobnie jest z Lorenzo, który notuje właśnie najdłuższą serię bez zwycięstwa w MotoGP. Na dodatek 30-latek został zepchnięty w cień przez partnera z zespołu, Andreę Dovizioso. "Dovi" znacznie lepiej odnajduje się na maszynie GP18.
- To była trudna sytuacja. Bardzo frustrująca. Po takich występach ciężko było mi uwierzyć w siebie i znaleźć motywację do jazdy. Lorenzo jest jednak ciągle młodym zawodnikiem i moim zdaniem już podczas wyścigu w Jerez będzie mocny. Nie wiem jednak, czy jestem w stanie udzielić mu jakiejś wskazówki. On sam musi to poczuć - powiedział Rossi o swoim byłym partnerze z zespołu.
Lorenzo do tej pory odnosił trzy zwycięstwa na torze w Jerez. Tyle, że dokonywał tego na motocyklu Yamahy, który znacznie lepiej był dopasowany do jego stylu jazdy i płynnie pokonywał zakręty.
- W zeszłym roku, choć nie miałem nowego pakietu aerodynamicznego w swojej maszynie, dojechałem do mety na trzeciej pozycji. Jerez to tor, który lubię. Asfalt gwarantuje tam dobrą przyczepność, nie ma zbyt wielu nierówności. Kolejne obiekty w kalendarzu powinny nam sprzyjać. Bo lubię też jeździć na Le Mans, Mugello czy w Barcelonie. Tam będziemy się dobrze bawić - stwierdził Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy