Gorąco w MotoGP. Malwersacje finansowe na ogromną skalę w jednym z zespołów?

Materiały prasowe / Michelin / Franco Morbidelli na motocyklu Marc VDS Estrella Galicia
Materiały prasowe / Michelin / Franco Morbidelli na motocyklu Marc VDS Estrella Galicia

Czarne chmury zbierają się nad ekipą Marc VDS Estrella Galicia, która startuje w MotoGP. Właściciel i główny sponsor zespołu oskarża szefa ekipy o oszustwa finansowe na ogromną skalę. Sprawa już wkrótce ma trafić do sądu.

W tym artykule dowiesz się o:

Kierownictwo Marc VDS Estrella Galicia ma spore problemy. Nie tylko za sprawą braku kontraktu na dostawy motocykli począwszy od sezonu 2019, bo nadal nie jest jasne, czy belgijska ekipa zwiąże swą przyszłość z Suzuki, ale również za sprawą wzajemnych oskarżeń właściciela i szefa zespołu.

O konflikcie Marca van der Stratena z Michaelem Bartholemym zrobiło się głośno w padoku toru w Jerez w sobotni wieczór. Van der Straten, będący właścicielem i głównym sponsorem ekipy, miał oskarżyć Bartholemy'ego o oszustwa finansowe na szeroką skalę. Belg zapowiedział też, że ma na to dowody i jest w stanie zaprezentować je w sądzie.

- Nie mam wpływu na to, co ludzie mówią. Mogę tylko zapewnić, że nie popełniłem żadnych błędów. Spędziłem dziewięć lat bardzo ciężko pracując dla tego zespołu. Nie miałem ani chwili wytchnienia. W tym okresie dwukrotnie zostaliśmy mistrzami świata w kategorii Moto2, trzy razy zdobywaliśmy tytuły wicemistrzowskie. Staliśmy się najlepszą ekipą w Moto2, po czym awansowaliśmy do MotoGP. W drugim sezonie w najwyższej kategorii odnieśliśmy zwycięstwo w wyścigu - broni się przed zarzutami Bartholemy.

Szef belgijskiego zespołu zapewnił, że jest gotowy na konfrontacją z van der Stratenem. - Nie jestem pewien, co teraz się tu dzieje. Może za bardzo przejmowałem się zespołem i wynikami, a zbyt mało uwagi poświęcałem temu, kto podcinał gałąź, na której siedzę - dodaje.

Dziennikarze niemieckiego "Speedweeka" zwracają jednak uwagę na pewne fakty. Zespół od niedawna zaczął korzystać ze szwajcarskich adresów e-mail. Bartholemy zaczął się też posługiwać telefonem komórkowym zarejestrowanym w tym kraju. - Sporo zespołów ma swoją siedzibę w Szwajcarii, Monte Carlo, San Marino i Andorze. Praktyka związana z optymalizacją podatkową nie jest naganna i nie jest to dowód na niewłaściwe zachowanie Bartholemy'ego - twierdzi "Speedweek".

Bartholemy uważa, że za intrygą stoi Marina Rossi. To ona miała poinformować van der Stratena o rzekomych wyłudzeniach. Rossi jest w związku z Samem Lowesem, który jeszcze w zeszłym roku startował w MotoGP. Brytyjczyk, w związku ze słabymi wynikami, musiał się jednak przenieść do Moto2. W tym sezonie zdobywa punkty dla szwajcarskiej ekipy Swiss Innovative Investors.

- Rossi miała swój własny zespół w 2010 roku w Moto2. Nazywał się San Marino Racing, ale nie funkcjonował długo. Potem związała się ze Scot-Hondą. Bogaty człowiek, taki jak Marc van der Straten, jest interesujący dla wielu. Z mojej perspektywy, jestem rozczarowany jakimikolwiek oskarżeniami - stwierdza Bartholemy.

To właśnie Bartholemy stał za decyzjami, jakie zespół podjął pod koniec ubiegłego roku. Marc VDS Estrella Galicia sięgnął po Thomasa Luthiego z Moto2. Szwajcarski motocyklista przyniósł z sobą kilku znaczących sponsorów, co podreperowało budżet zespołu. - Jeśli ktoś chce iść ze mną do sądu, to bardzo proszę. Zawsze jestem kimś, kto daje z siebie sto procent dla zespołu. Jak myślicie, kto jest odpowiedzialny za ostatnie sukcesy? Kto podejmował kluczowe decyzje? Mamy kilku nowych sponsorów, którzy pokryli dziurę w budżecie. Mamy też zespół startujący w wyścigach samochodowych. Nie mogę wyjść i powiedzieć "przepraszam, dałem ciała". Jestem w sportach motorowych 21 lat i poświęciłem im zbyt wiele, kosztem mojej rodziny i dzieci - podsumowuje szef Marc VDS Estrella Galicia.

W obronie Bartholemy'ego stanął Daniel Epp. To menedżer Luthiego, który współpracuje z kilkoma szwajcarskimi firmami. To dzięki wysiłkom tej dwójki na belgijskich motocyklach możemy oglądać teraz loga takich firm jak Betfair, CarXpert, Hertz czy Interwetten.

- Wszystko przebiegało sprawnie, jeśli chodzi o naszą współpracę. Wszystkie kwoty były przekazywane w sposób uczciwy. Nie mogę powiedzieć złego słowa na ten temat, wszystko było przejrzyste. Dotyczy to zarówno Marca van der Stratena, jak i Michaela Bartholemy'ego. Słyszałem w Jerez o nieporozumieniach w zespole, ale mogę jedynie powiedzieć, że my jesteśmy zadowoleni z dotychczasowej współpracy - oświadcza Epp.

Konflikt wewnątrz zespołu zmartwił motocyklistów. Zarówno tych z klasy MotoGP (Franco Morbidelli, Thomas Luthi), jak i Moto2 (Alex Marquez, Joan Mir). Zawodnicy obawiają się czy belgijska ekipa dokończy sezon i jakie będą dalsze kroki van der Stratena. Jeszcze w sobotę Dorna, firma zarządzającą motocyklowymi mistrzostwami świata, zwołała spotkanie w tej sprawie. W trakcie jego trwania Belg miał zapewnić, że nie wycofa się ze sponsorowania ekipy.

Van der Straten wskazał Marinę Rossi jako osobę, która mogłaby tymczasowo przejąć stery w zespole. Belg podtrzymuje swoje zarzuty względem Michaela Bartholemy'ego. Twierdzi, że ma twarde dowody na jego malwersacje finansowe. Zapowiada wytoczenie mu procesu sądowego, który miałby się odbyć w Belgii. Pierwsza rozprawa ma się odbyć już 14 maja.

ZOBACZ WIDEO "Kubica show" podczas konferencji prasowej

Komentarze (0)