Dla Jorge Lorenzo sezon 2019 miał być niezwykle ważny. Po dwóch latach startów w Ducati Hiszpan przeniósł się do Repsol Honda Team, gdzie stworzył mistrzowski duet z Marcem Marquezem. Bardziej doświadczony z Hiszpanów nie był jednak w stanie dopasować się do charakterystyki japońskiego motocykla.
Lorenzo nie pomagały też liczne upadki i kontuzje. Już zeszły sezon kończył z urazami, przez co musiał odpuścić część testów na motocyklu Hondy. W tym roku uszkodził kręgosłup i pauzował przez kilka rund MotoGP. Po powrocie do ścigania nie był w stanie utrzymywać tempa czołówki i plasował się pod koniec drugiej dziesiątki MotoGP.
Czytaj także: Steiner stara się nie denerwować wynikami Haasa
- Trafiłem do Hondy i spełniło się moje marzenie, o którym śni wielu zawodników. Zacząłem odgrywać ważną rolę w zespole, choć nie byłem w wystarczająco dobrej kondycji fizycznej, by notować dobre wyniki - ogłosił Lorenzo na czwartkowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"
- Po wyścigu w Walencji przechodzę na emeryturę. Motocyklom poświęciłem prawie 30 lat. Jestem perfekcjonistą. Ludzie, którzy ze mną współpracowali doskonale to wiedzą - dodał były mistrz świata MotoGP.
32-latek w trakcie swojej kariery pięciokrotnie zostawał mistrzem świata, przy czym trzykrotnie w kategorii MotoGP. Każdy z tytułów zdobywał z Yamahą (2010, 2012, 2015). Z japońską ekipą rozstał się po sezonie 2016, bo nie podobała mu się rosnąca rola Valentino Rossiego w zespole.
Czytaj także: Wypadki Kubicy w tym roku kosztowały prawie 1,8 mln dolarów
- Po dziewięciu latach pracy z Yamahą czułem, że potrzebuję zmiany, aby nadal mieć motywację. Wtedy postawiłem na Ducati. To był świetny ruch - wytłumaczył na konferencji.
Lorenzo po startach w Yamasze trafił do Ducati, gdzie potrzebował sporo czasu na dopasowanie się do włoskiego motocykla. Gdy w sezonie 2018 zaczął na nim wygrywać wyścigi, było już za późno. Team z Bolonii już wcześniej, w związku ze słabszymi wynikami, skreślił Hiszpana. W ten sposób trafił on ostatecznie do Hondy.