F1: wypadki Roberta Kubicy kosztowały Williamsa prawie 1,8 mln dolarów. Inni musieli wydawać znacznie więcej

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica rozbił samochód podczas kwalifikacji do GP Azerbejdżanu
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica rozbił samochód podczas kwalifikacji do GP Azerbejdżanu

Niemal 1,8 mln dolarów - tyle kosztowały Williamsa tegoroczne wypadki Roberta Kubicy w F1. Inni rozbijali się częściej i wyrządzali większe straty. Tymczasem tylko Williams zmuszony był wycofać kierowcę z rywalizacji, by oszczędzać części.

W tym roku byliśmy świadkami niebywałej sytuacji, gdy w GP Rosji Robert Kubica musiał przedwcześnie zjechać do garażu, bo Williams chciał zaoszczędzić części przed kolejnymi wyścigami F1. Była to sytuacja jakiej dawno nie widzieliśmy w F1. Doprowadziło to nawet do reakcji Orlenu, który zażądał od Brytyjczyków wyjaśnień i rekompensaty.

- To wynik ogromnego pecha. Biorąc pod uwagę co nas spotkało w tym roku, nie jest to niespodzianką. Wiele zdarzeń, szczególnie uszkodzenia przednich skrzydeł, było poza naszą kontrolą. Mieliśmy incydenty z innymi kierowcami, którzy wjeżdżali w nasze samochody. To spowodowało problemy - powiedziała Claire Williams w RaceFans.net o sytuacji jej zespołu (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Tyle że Brytyjka po raz kolejny w ostatnich miesiącach minęła się z prawdą. Bo Williams w tym roku wcale nie poniósł największych strat związanych z wypadkami kierowców. Inne zespoły musiały znacznie częściej odbudowywać swoje maszyny, a jednak żadna z nich nie zdecydowała się na wycofanie kierowców z rywalizacji w celu oszczędzania części.

ZOBACZ WIDEO: F1. Daniel Obajtek zachwycony ze współpracy z Kubicą. "Sama sprzedaż detaliczna wzrosła o 400 milionów złotych!"

Wypadki Kubicy kosztowały 1,7 mln dolarów

Za wyliczenie strat, jakie poniosły zespoły wskutek incydentów swoich kierowców wziął się jeden z użytkowników Reddita. Bo chociaż żaden zespół nie mówi wprost, ile kosztuje dany fragment samochodu, to od lat można napotkać różne nieoficjalne dane. Na tej podstawie dokonano analizy wypadków całej stawki F1 w roku 2019.

Kubica w tym sezonie zanotował kilka przygód w F1. Zaczęło się już od pierwszej rundy w Australii, gdzie w kwalifikacjach przebił oponę i następnie zniszczył samochód. To kosztowało Williamsa 245 tys. dolarów. Kolejny kosztowny błąd krakowianin popełnił w kwalifikacjach do GP Azerbejdżanu. W tym przypadku straty wyliczono na 545 tys. dolarów, bo model FW42 trzeba było wręcz odbudować od zera. Skorzystano wtedy m.in. z nowego podwozia.

Do tego doszły przygody Kubicy w Monako, Niemczech i Japonii. Ta ostatnia również była dość droga, bo pochłonęła ok. 545 tys. dolarów. Łączny rachunek napraw po incydentach 34-latka w tym sezonie to niespełna 1,8 mln dolarów.

Russell gorszy od Kubicy

Większych szkód Williamsowi narobił George Russell. Tegoroczne wypadki Brytyjczyka kosztowały ekipę z Grove ponad 2,1 mln dolarów. Należy przy tym pamiętać, że w GP Azerbejdżanu 21-latek rozbił się nie ze swojej winy. Najechanie na wystającą studzienkę kanalizacyjną było bardzo kosztowne, bo późniejsza naprawa modelu FW42 pochłonęła 1,195 mln dolarów. Williams ma jednak obiecane odszkodowanie od Azerów za ten incydent.

W przypadku Russella dość kosztowne były też przygody z Singapuru (555 tys. dolarów), gdzie w walce zderzył się z Romainem Grosjeanem oraz Rosji (305 tys. dolarów). W tym drugim przypadku zawiódł samochód, bo awaria jednej z nakrętek w kole sprawiła, że Brytyjczyk nie był w stanie skręcić i pojechał prosto w bandy.

Czytaj także: Steiner stara się nie denerwować wynikami Haasa

Podsumowanie tegorocznych przygód Kubicy i Russella daje nam rachunek w wysokości ponad 3,9 mln dolarów. To sporo, ale są w stawce F1 zespoły, które musiały wydawać znacznie więcej. Zwłaszcza, że musimy mieć na względzie pieniądze, jakie Williams otrzyma lub już otrzymał od Azerów w ramach odszkodowania za wypadek Russella.

Inni wydali jeszcze więcej

Rekordzistą w kwestii wypadków w F1 jest w tym roku Alexander Albon. Młody Taj, jeśli już się rozbija, to w sposób tak efektowny, że konieczne jest zbudowanie wręcz całego samochodu. Naprawy maszyny Albona pochłonęły już ponad 4,8 mln dolarów. Należy pamiętać, że 23-latek latem przeszedł z Toro Rosso do Red Bull Racing. Dlatego z tej kwoty 1,079 mln dolarów idzie na konto tej drugiej ekipy.

Oznacza to, że sam Albon kosztował Toro Rosso prawie 3,8 mln dolarów, czyli tyle ile wypadki Kubicy i Russella razem wzięte. Jeśli dodamy do tego straty spowodowane przez Daniiła Kwiata (892 tys. dolarów), to siostrzana ekipa Red Bulla wydała znacznie więcej niż Williams. I to w sytuacji, gdy Toro Rosso ma budżet na poziomie Brytyjczyków.

Oczywiście Red Bull Racing czy Mercedes, który za wypadki Valtteriego Bottasa i Lewisa Hamiltona zapłacił ponad 4,6 mln dolarów, to zespoły z górnej półki F1. Nawet nie powinniśmy ich równać do Williamsa. Dlatego stajnię z Grove warto zestawić z innymi przedstawicielami środka stawki F1.

Alfa Romeo na naprawy wydała ok. 3,9 mln dolarów. Problemem dla teamu z Hinwil okazał się zwłaszcza Antonio Giovinazzi, którego rachunek napraw wynosi ponad 2,7 mln dolarów. Jeszcze więcej stracił Haas, którego zniszczenia w samochodach kosztowały prawie 4,5 mln dolarów. Złożyły się na to przygody Kevina Magnussena (2,765 mln dolarów) oraz Romaina Grosjeana (1,729 mln dolarów).

Również mechanicy Racing Point mieli do tej pory ręce pełne roboty. Kolejne kolizje Lance'a Strolla kosztowały ekipę 2,943 mln dolarów, a Sergio Perez dołożył do tego 1,768 mln dolarów. Daje to sumę na poziomie 4,711 mln dolarów.

Williams nie miał tak źle

Z powyższych wyliczeń wynika, że Williams wcale nie znalazł się w tak kiepskim położeniu. Inne zespoły notowały więcej wypadków, znacznie kosztowniejszych, a mimo to nie musiały wycofywać swoich kierowców z rywalizacji w celu oszczędzania części.

Wbrew temu, co twierdzi Claire Williams, wydarzenia z GP Rosji są jedynie kolejnym dowodem na nie najlepsze zarządzanie w stajni z Grove. Inne ekipy były bowiem w stanie tak zaplanować produkcję części, aby posiadać odpowiedni zapas.

- Przy takiej ilości pecha, każdy zespół miałby podobne problemy - stwierdziła Williams. Tyle że jak widać, nikt inny poza Williamsem ich nie miał.

Czytaj także: Kubica na konferencji prasowej przed GP Brazylii

Trudno się jednak dziwić, skoro mowa o zespole, który spóźnił się na zimowe testy F1 z powodu braku części i nieprzygotowanego samochodu, a następnie przez kilka weekendów wyścigowych nie dysponował elementami zapasowymi. W efekcie Kubica musiał wyjeżdżać na tor z uszkodzoną podłogą czy łatanym przednim skrzydłem.

Zestawienie kosztów zniszczeń w F1:

PozycjaKierowcaZespółStraty
1. Alexander Albon Red Bull Racing 4,869 mln dolarów
2. Pierre Gasly Toro Rosso 3,503 mln dolarów
3. Lance Stroll Racing Point 2,943 mln dolarów
4. Kevin Magnussen Haas 2,765 mln dolarów
5. Antonio Giovinazzi Alfa Romeo 2,712 mln dolarów
6. Valtteri Bottas Mercedes 2,573 mln dolarów
7. George Russell Williams 2,137 mln dolarów
8. Lewis Hamilton Mercedes 2,104 mln dolarów
9. Robert Kubica Williams 1,780 mln dolarów
10. Sergio Perez Racing Point 1,768 mln dolarów
11. Romain Grosjean Haas 1,729 mln dolarów
12. Charles Leclerc Ferrari 1,446 mln dolarów
13. Sebastian Vettel Ferrari 1,367 mln dolarów
14. Max Verstappen Red Bull Racing 1,271 mln dolarów
15. Kimi Raikkonen Alfa Romeo 1,218 mln dolarów
16. Daniił Kwiat Toro Rosso 892 tys. dolarów
17. Nico Hulkenberg Renault 685 tys. dolarów
18. Lando Norris McLaren 660 tys. dolarów
19. Daniel Ricciardo Renault 510 tys. dolarów
20. Carlos Sainz McLaren 415 tys. dolarów
Łącznie 37,347 mln dolarów

Szacunkowe ceny zniszczonych części:

ElementCena
Silnik 8 mln dolarów
Monokok 675 tys. dolarów
Skrzynia biegów 500 tys. dolarów
Dodatkowe podwozie 275 tys. dolarów
Przednie skrzydło 170 tys. dolarów
Przednie zawieszenie 125 tys. dolarów
Tylne zawieszenie 100 tys. dolarów
Elementy podłogi 93 tys. dolarów
Tylne skrzydło 82 tys. dolarów
Elementy boczne 80 tys. dolarów
Podłoga 75 tys. dolarów
Elektronika 50 tys. dolarów
Hamulce 10 tys. dolarów
Koło 2 tys. dolarów
Źródło artykułu: