Transfer Jorge Lorenzo dobry dla MotoGP. Koniec ze skostniałym układem
Transfer Jorge Lorenzo do Ducati sprawił, że po kilku latach zburzono skostniały układ w czołowych ekipach MotoGP. Sami zawodnicy nie mają wątpliwości, że odejście Hiszpana z Yamahy wywoła kolejne ciekawe ruchy transferowe.
Skostniały układ w czołowych zespołach
Po raz ostatni świadkami głośnego transferu w MotoGP byliśmy w roku 2012, kiedy to Valentino Rossi ogłaszał swój powrót do Yamahy począwszy od sezonu 2013, a Marc Marquez ustalał warunki kontraktu z Repsol Honda Team jako obiecujący mistrz świata kategorii Moto2.
Marquez na motocyklu Hondy dość niespodziewanie sięgnął po dwa tytuły mistrza świata, a Rossi w barwach Yamahy powrócił do wysokiej formy i z powrotem zaczął wygrywać wyścigi. To zabetonowało układ sił w królewskiej klasie na kilka lat. O ile satelicki zespół Monster Yamaha Tech3 służył Yamasze jako kuźnia talentów i szansa "wychowania" zawodnika przed możliwością startów w fabrycznym teamie, to wysoka forma Valentino Rossiego i Jorge Lorenzo sprawiła, że tacy zawodnicy jak Pol Espargaro i Bradley Smith nie doczekali się (i najprawdopodobniej nie doczekają) kontraktu w głównej ekipie Yamahy.
Podobnie jest w przypadku Hondy, która swoje satelickie teamy traktuje po macoszemu. Najlepszym tego przykładem jest Jack Miller, który ma kontrakt z fabrycznym zespołem, ale co roku jest wpychany na siłę do innych ekip. W zeszłym roku "Jackass" startował w barwach LCR Honda MotoGP, a w tym roku przeniósł się do Marc VDS Estrella Galicia, bo taka była wola Japończyków z Hondy.