Federico Gutierrez uważany był za olbrzymi talent. W zeszłym roku 17-latek został uznany najlepszym kierowcą w NASCAR Mexico Challenge. Dlatego w kraju wróżono mu olbrzymią karierę w Stanach Zjednoczonych. Niestety, Gutierrez nie będzie miał nigdy okazji ścigać się w NASCAR. Meksykanin uczestniczył w wypadku, który miał miejsce na trasie z Toluki do Valle de Bravo.
Jak ustalił portal "Sin Embargo", nadzieja meksykańskiego motorsportu podróżowała wraz ze starszym bratem Maxem. Ich porsche zderzyło się z fordem explorerem. Młodszy z rodziny Gutierrezów zginął na miejscu, zaś starszy został przetransportowany helikopterem do szpitala w Mexico City w stanie ciężkim.
W drugim samochodzie podróżowali 80-letni mężczyzna i 65-letnia kobieta. Siła uderzenia była tak duża, że jadący z tyłu pojazd nie był w stanie ominąć rozbitego porsche i forda, uderzając w nie. W efekcie siedząca za jego kierownicą 41-latka również wymagała hospitalizacji.
Max Gutierrez, starszy z braci, jest przytomny po wypadku i podziękował w mediach społecznościowych za wiadomości i wyrazy wsparcia, jakie otrzymał po tragicznym wypadku. "Dziękuję za wiadomości, wsparcie i zrozumienie w tej trudnej chwili" - napisał.
Młodego kierowcę pożegnał też AM Racing NASCAR, który podkreślił, że 17-latek był traktowany w zespole niczym członek rodziny. "Nazywaliśmy go 'Fico'. Był członkiem naszej wyścigowej rodziny, po tym jak zaczął pojawiać się na torze, aby wspierać brata. Będziemy szczególnie wspominać wszystkie chwile z nim związane. Nasze myśli i modlitwy są nie tylko z rodziną, ale też z Maxem podczas jego powrotu do zdrowia i procesu radzenia sobie z ogromną stratą" - ogłosiła ekipa.
Z kolei zarządcy meksykańskiej serii wyścigowej złożyli kondolencje rodzinie Gutierrezów z powodu "strasznej śmierci naszego kierowcy i przyjaciela".
Czytaj także:
Zła wiadomość dla kibiców F1. Znów nie posłuchano kierowców
Pierwszy bolid F1 pokazany. Haas w nowych barwach