Zła wiadomość dla kibiców F1. Znów nie posłuchano kierowców

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Kierowcy F1 od lat narzekają na masę bolidów. Sezon 2022 przyniósł drastyczne zwiększenie limitu wagowego. W tym roku konstrukcje miały stracić kilka kilogramów. Już wiadomo, że do tego nie dojdzie, co nie jest dobrą wiadomością dla fanów F1.

Od kilkunastu lat w Formule 1 mamy stały trend polegający na zwiększaniu masy bolidów. Wielokrotnie uwagę na to zwracał chociażby Robert Kubica. Gdy na początku XXI wieku polski kierowca przymierzał się do jazdy w F1, samochody ważyły 642 kg. Obecnie dolny limit wagi wynosi 798 kg. To aż 156 kg różnicy, co ma ogromny wpływ na właściwości jezdne i opony.

- Bolidy są teraz ekstremalnie ciężkie, co moim zdaniem nie jest dobrą wiadomością. Jednak nie widzę na to szybkiego rozwiązania - mówił jeszcze w zeszłym roku Max Verstappen, dwukrotny mistrz świata F1.

Pomysł na sezon 2023 zakładał minimalne zmniejszenie wagi. Gdy w czerwcu opublikowano regulamin techniczny, limit ustalono na poziomie 796 kg. Jednak okazało się, że zespoły mają problem z osiągnięciem tego pułapu, dlatego na ostatnim spotkaniu komitetu technicznego zaproponowano spadek masy do 797 kg - poinformował "Auto Motor und Sport".

Część ekip opowiedziała się nawet za kolejnym wzrostem masy - o 1 kg. To sprawiłoby, że konstrukcja musiałaby ważyć 799 kg. W ostateczności postanowiono, że zostanie utrzymany limit z sezonu 2022. Skąd taki ruch? Z padoku F1 docierają pogłoski, że nowe opony Pirelli są cięższe od zeszłorocznych, co ma wpływ na wagę całej konstrukcji.

ZOBACZ WIDEO: Mróz, wichura, a on wspinał się w takim stroju. Hit sieci!

Pocieszeniem dla kibiców F1 może być to, że tegoroczne bolidy mają przyspieszyć względem konstrukcji z sezonu 2022. Rewolucja techniczna wprowadzona przed rokiem sprawiła, że samochody stały się nieco wolniejsze. - Możemy powrócić do dawnych rekordów, jeśli zachowane zostanie normalne tempo rozwoju - ocenił Pat Symonds, dyrektor techniczny FIA ds. F1.

Równocześnie w roku 2023 samochody będą musiały mieć wyżej ustawione zawieszenie, co ma zniwelować efekt podskakiwania na prostych, który tak bardzo dokuczał kierowcom w ubiegłym sezonie. Z tego powodu bolidy utracą część docisku, a to negatywnie wpłynie na osiągane prędkości.

Czytaj także:
Zamach stanu w FIA? F1 próbuje pozbawić prezydenta urzędu
Oni zastąpili Orlen. Podejrzany sponsor Alfy Romeo

Źródło artykułu: WP SportoweFakty