Dla Roberta Kubicy obecny sezon jest pierwszym w kategorii Hypercar w długodystansowych mistrzostwach świata WEC. Polak związał się z zespołem AF Corse i rywalizuje w ramach prywatnej załogi numer 83. Ma do dyspozycji bardzo konkurencyjny samochód Ferrari, ale nie jest to pojazd fabryczny, a to one zwykle mają priorytet.
Kubica pokazał w obecnym sezonie WEC, że należy do najszybszych kierowców w stawce. Walczył o zwycięstwo w 24h Le Mans, po czym musiał wycofać się z rywalizacji z powodu awarii samochodu. Triumfował też w wyścigu na torze COTA w Austin. Mimo to Ferrari postanowiło nie zmieniać składu swoich fabrycznych załóg (numer 50 i 51), więc 39-latek może co najwyżej liczyć na kolejny rok w prywatnym pojeździe.
Czy Kubica przystanie na taką propozycję? Jeszcze latem Polak mówił, że priorytetem dla niego jest awans do fabrycznej załogi. - Mam nadzieję, że Robert pozostanie w załodze numer 83. W ten weekend rozmawia z Amato Ferrarim (właściciel AF Corse - dop. aut.). To ma być ich kluczowe spotkanie - ujawnił w sportscar365.com Antonello Coletta, który w Ferrari odpowiada za wyścigi długodystansowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Jest wulkanem energii! Dziewczyna Szpilki w szalonym tańcu
- Naszym marzeniem jest zatrzymanie Roberta na kolejny sezon. Wszyscy znamy jego wartość i doświadczenie. Jest niezwykle cenny dla wszystkich naszych projektów, nie tylko dla prywatnej załogi numer 83 - dodał Coletta.
Skład prywatnego samochodu AF Corse tworzą obecnie Robert Kubica, Yifei Ye oraz Robert Shwartzman. Wiadomo już, że ostatni z nich odejdzie z długodystansowych mistrzostw świata WEC po sezonie 2024. Rosjanin ma kontynuować swoją karierę w Stanach Zjednoczonych. W amerykańskiej serii IndyCar ma reprezentować barwy Premy. Dlatego Włosi zakontraktowali w jego miejsce Phila Hansona.
- Czy rozważaliśmy awansowanie Shwartzmana do fabrycznej załogi? Naszym celem jest posiadanie trzech samochodów z bardzo stabilnym składem. Szczerze mówiąc, jesteśmy też bardzo zadowoleni z kierowców ścigających się fabrycznymi samochodami numer 50 i 51. Musimy jednak mieć również dobrych zawodników w aucie numer 83. W przyszłości zobaczymy. Jeśli będzie to konieczne, to dokonamy korekty, ale na razie zostawiamy ten sam skład w fabrycznych załogach - podsumował Coletta.
Fabryczne samochody, zgodnie z regulaminem WEC, muszą być identyczne jak auta oddawane do dyspozycji prywatnych ekip. Zwykle jednak zespoły fabryczne dysponują większymi budżetami, co pozwala im zatrudnić dodatkowych inżynierów i stawia w korzystniejszej sytuacji.